20 stycznia (inauguracja prezydentury Donalda Trumpa) zbliża się wielki korkami. Jedni już chłodzą szampana, innych zimny dreszcz przechodzi od samej szyi po miejsce, skąd homo sapiens nogi wyrastają. Z całą pewność Elon Musk triumfuje. Jego wizja obiegu informacji, jej masowej dystrybucji, rozprzestrzeniania wiadomości – odnosi skutek tu i teraz.
Tymczasem Mark Zuckerberg, szef Mety, zapowiedział radykalne zmiany w funkcjonowaniu Facebooka, Instagrama i Threads. W ramach nowego podejścia do wolności słowa Meta zamierza zrezygnować z dotychczasowych mechanizmów weryfikacji faktów i wprowadzić nowe narzędzia, które mają uczynić platformy bardziej neutralnymi politycznie! Oto właśnie, na naszych oczach, Zuckerberg (piewca wszelkiej galopującej głupoty) wywiesił białą flagę!
Charles de Gaulle, ostatni wielki polityk staczającej się w niebyt Francji, powiedział: „W polityce kapitulacja bywa przedstawiana jako kompromis, ale ludzie zawsze wyczuwają różnicę”. Tak, to prawda. Wyczuwamy tę subtelną różnicę, z której wynika, że p. Zuckerberg wcale nie jest jakoś wyjątkowo przekonany do wolnościowych racji p. Muska, ale posiada instynkt samozachowawczy, który podpowiada mu, że zderzenie z górą lodową musi się niechybnie skończyć zagładą – nawet tak dużej jednostki jaką jest Facebook. No, ale sam chciałeś Grzegorzu Dyndało!
Meta zapowiada również usunięcie części ograniczeń dotyczących tematów takich jak imigracja czy kwestie płci, które w przeszłości były przedmiotem krytyki ze strony konserwatystów. Tymczasem kieszonkowy reżim Tuska nadal pracuje nad nowelizacją kodeksu karnego w kontekście przepisów dotyczących mowy nienawiści i przestępstw z nienawiści. Nowe przepisy będą poszerzone o takie przesłanki jak płeć, orientacja seksualna, tożsamość płciowa, wiek czy niepełnosprawność.
Jak widać u lewicowych zamordystów w Europe kompletna flauta –zupełnie nic nie łapią w żagle. Ba, co bardziej dotknięci na rozumie odgrażają się Amerykanom, że jeszcze nas (UE) popamiętają. A tutaj taka przykrość – p. Zuckerberg powiedział „pas”. Znikąd wsparcia ani pocieszenia! A jedno i drugie jest niezbędnie potrzebne, gdy chce się bronić poglądów, że mężczyzna może miesiączkować, ba – może nawet urodzić! Chyba chodzi o dziecko…Mnie to się w głowie nie mieści, myśl błąka się po pustostanie, zwoje na mózgu mi się niebezpiecznie prostują – gładź cylindryczna w idealnej postaci. I dlatego na takich głupich jak ja – trzeba opresji. Nie po to, by mnie skrzywdzić (o nie!), ale po to, by mnie wyprowadzić na ludzi.
Wolność słowa to dar, którego nie wszyscy potrafią właściwie używać (i to niestety prawda), ale to nie oznacza, że można go nam odbierać. Wydawało mi się, że po ciemnych czasach komunizmu prawda ta jest tak banalna i oczywista, że aż zęby bolą. Jednak tyrania (nawet kieszonkowa) zawsze gotowa jest nam tę wolność odebrać, później zajmą nam kolejną i kolejną wolność… Amerykanie w porę się przebudzili. Czas na Europę.