Z Omarem Farisem, szefem Pozarządowego Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków w Polsce rozmawia Henryk Piec
Henryk Piec: Obrazy ze Strefy Gazy wgniatają w ziemię: dziesiątki tysięcy zabitych, głodujące dzieci, morze ruin. Czy do tego musiało dojść? Pytam w kontekście ataku Hamasu z 7 października 2023 r, na który Izrael odpowiedział pełnoskalową wojną w Strefie Gazy?
Problemem jest okupacja Palestyny, a nie Hamas. Izrael powstał 76 lat temu wskutek działalności terrorystycznych organizacji syjonistycznych, które dokonały masakry na ludności palestyńskiej i wypędziły poza ojczyznę 720 tys. Palestyńczyków. Przed 7 października Gaza była blokowana z morza, lądu i powietrza przez 17 lat… Akcja palestyńskiego ruchu oporu (Hamasu) była wymierzona przeciwko izraelskim żołnierzom, miała też na celu uwolnienie 6000 więźniów palestyńskich przetrzymywanych w izraelskich więzieniach. Jako naród pod okupacją Palestyna ma prawo stawiać opór, ma prawo do wolności. Netanjahu nigdy nie akceptował powstania państwa palestyńskiego. Zresztą, jakie są granice Izraela? Czy ktoś zna granice Izraela? Netanjahu chce podbić jeszcze inne kraje, chce budować wielki Izrael. Przecież Palestyńczycy byli mordowani z zimną krwią na Zachodnim Brzegu Jordanu, a tzw. cywilizowany świat przyglądał się temu bezprawiu w milczeniu, i dlatego też doszło do akcji Hamasu, która była przeprowadzona w obronie Palestyńczyków mordowanych na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie.
Nadchodzi 7 października 2023 r.
Z tego, co mi wiadomo, celem Hamasu byli żołnierze izraelscy, a także pozyskanie jeńców, których można byłoby w późniejszym terminie wymienić na Palestyńczyków bezprawnie przetrzymywanych w izraelskich więzieniach. Wtedy Izrael więził ponad 6 tysięcy Palestyńczyków (w tym dzieci). Do tej operacji Hamasu dołączyli się cywile pracujący w Izraelu, a ci, widząc chaos, zaczęli na własną rękę porywać kobiety i dzieci. Hamas traktował ich jako gości; zostali wypuszczeni przy pierwszej umowie o zawieszeniu broni. Uważam, że nie powinno się porywać ludzi starszych, kobiet i dzieci. To nie powinno się zdarzyć! Mówię to jako Palestyńczyk, któremu w wieku 10 lat zamordowano ojca.
Najpierw zabici po stronie izraelskiej, a teraz rzeki palestyńskiej krwi. Takie są skutki ataku z 7 października…
Raz jeszcze powtarzam, że rząd Netanjahu nie chciał i nie chce pokoju! Przed 7 października na Zachodnim Brzegu Jordanu Izraelczycy zamordowali dwa tysiące Palestyńczyków. Kto o tym wie, która stacja i gazeta o tym informuje? W interesie Netanjahu – co chcę wyraźnie podkreślić – była wojna, a nie pokój! W 1993 został podpisany układ w Oslo – porozumienie podpisane przez Arafata i Rabina. Na terenie Zachodniego Brzegu i Gazy miało powstać państwo Palestyny wraz ze Wschodnią Jerozolimą jako stolicą. Niestety, kolejne rządy Izraela nie realizowały tego porozumienia – wręcz przeciwnie, akcje osadnicze przybierały na sile, mordowano Palestyńczyków, a do tego coraz więcej moich rodaków bezprawnie osadzano w więzieniach.
Jeżeli tak jest, jak pan twierdzi, to Hamas podał pretekst na srebrnej tacy.
Izraelczycy nie potrzebowali żadnego pretekstu. Oni i tak prowadzili z nami wojnę z różnym stopniem natężenia. Tylko że świat zachodni patrzył na to obojętnie…
Pokoju między Izraelczykami i Palestyńczykami nie widać i mała jest nadzieja na jego zawarcie. Dlaczego? Tyle cierpienia, tyle bólu i nienawiści.
To prawda, ale nie mamy innego wyjścia. Musimy razem z mądrymi Żydami – a proszę mi wierzyć, że wielu takich spotkałem na swojej drodze – wspólnie wypracować drogę ku pokojowi. Wiem, że wielu ludzi puka się teraz w głowę i z niedowierzaniem kręci głowami. Proszę zwrócić uwagę na Republikę Południowej Afryki z jej apartheidem. Też wydawało się, że biali nie ustąpią, nie oddadzą swojej uprzywilejowanej pozycji, nie wypuszczą sterów rządów z rąk, a stało się inaczej. I teraz zarówno rdzenni Afrykańczycy, jak i potomkowie Burów żyją w jednym państwie. Wielu mówiło, że to niemożliwe, a stało się to faktem.
Nie wiem, czy to dobry przykład.
Proszę pana, my jesteśmy skazani na pokój. Przecież Żydzi nie wymordują 7 milionów Palestyńczyków, ani Palestyńczycy nie wymordują 7 milionów Żydów! Gdzieś jest przecież granica szaleństwa!
Ale do tanga trzeba dwojga.
Oczywiście. Dlatego dopóki Netanjahu i jego prawicowi ekstremiści będą w Izraelu przy władzy – trudno mówić o pokojowych perspektywach. Jednak świadomość obywateli Izraela oraz międzynarodowej opinii publicznej jest coraz większa i mam nadzieję, że jednoczesna presja tych dwóch czynników spowoduje, że rząd Netanjahu upadnie, a to otworzy nam drogę do upadku izraelskiego reżimu. Proszę zwrócić uwagę, że w Nowym Jorku Amerykanie żydowskiego pochodzenia ramię w ramię z Palestyńczykami demonstrowali pod hasłami: „Palestyńczycy powinni być wolni”, „Izraelczycy żądają natychmiastowego zawieszenia broni” czy też „Nie wierzę w tę wojnę”.
A jeżeli nie będzie takiej woli prowadzenia rozmów?
Czy pan wie, ilu Palestyńczyków do tej pory zginęło w Strefie Gazy?
Ponad 40 tysięcy.
Tak. A ilu się urodziło?
Nie wiem.
Około 70 tysięcy. Tak więc dwa razy więcej Palestyńczyków urodziło się aniżeli zeszło – za pomocą armii izraelskiej – z tego świata. Co to oznacza? Oznacza to, że za 15-20 lat Izrael będzie miał ten sam problem pomnożony razy dwa!
Czyli „zaczyn” na kolejnych męczenników?
Poczekajcie na nowe pokolenie Palestyny, które nie uwierzy w międzynarodową sprawiedliwość i w pokojowe rozwiązanie problemu z wrogiem, którego brutalność nie zna granic. Nie kochamy wojny! Chcę być wolnym człowiekiem w wolnym kraju, tak jak pan. Chcę móc wrócić do mojej ojczyzny, bo Polska jest moim domem, ale moje serce zostało w Palestynie. Ciała zamieniają się w proch, idee pozostają żywe. Pomimo całego tego zabijania, dziesiątek tysięcy naszych ofiar, masowych zniszczeń i pomimo zdrady arabskich braci, naród palestyński nadal będzie stał i stawiał opór. Nas nie można złamać!
Pragnienie wolności jest, szczególnie w Polsce, uczuciem raczej powszechnym.
Różnie z tym bywa. Wielu Polaków ulega propagandzie Izraela i USA. Kiedyś byłem zapraszany do mediów, a teraz jest na mnie zakaz. Ambasada Izraelska, gdy tylko się dowie, że gdzieś mnie zaproszono, od razu podejmuje działania, by storpedować spotkanie. Tak było w Tarnowie, gdzie uczniowie jednej ze szkół rozmawiali z Izraelczykiem, a później chcieli poznać racje drugiej strony. Gdy ambasada Izraela się o tym dowiedziała, wykonano kilka telefonów i spotkanie odwołano. Młodzież kilka dni później zorganizowała spotkanie w szkole i przyszło trzy razy więcej zainteresowanych.
To może powinien pan zdeponować swój kalendarz w ambasadzie Izraela. Dyplomaci będą wówczas dzwonili do polskich instytucji, by te odwołały spotkanie z panem, a jak już odwołają, to pan kilka dni później zorganizuje nieoficjalne spotkanie, na które przyjdzie trzy razy więcej słuchaczy. I ambasada będzie zadowolona, i pan będzie zadowolony.
Niezły pomysł. Chcę jeszcze powiedzieć, że dzwonią do mnie różni ludzie, którzy mówią, że są ze mną, bo nie lubią Żydów. Chcę to jasno powiedzieć, że ja z takimi ludźmi wspólnego języka nie znajdę. Ten, kto nie lubi Żyda, nie będzie lubił też Araba. A w życiu liczy się to, by w przyjaźni wypić herbatę z każdym dobrym człowiekiem.
Dziękuję za rozmowę.