Strona informacyjna

Trzaskowski i Mentzen starli się na wafelki. Ciekawe czyim "waflem" jest Nawrocki?

Statyczny Pasek
WOLNOŚĆ OPINII, SIŁA FAKTÓW – WESPRZYJ Merkuriusz24.pl, NIEZALEŻNY GŁOS!

    Kiedy wiara i rozum każą upaść na twarz… Część I

    Date:

    Prof. Idzi Panic o tym, co naprawdę wydarzyło się w Betlejem.

    Read this text in English.

    Profesor Idzi Panic– emerytowany pracownik naukowy związany z Uniwersytetem Śląskim, zajmujący się głównie historią średniowiecza i ziemi śląskiej. Wiele lat poświęcił na badanie Całunu Turyńskiego, czego owocem jest monografia „Tajemnica Całunu” (Avalon, 2010). Autor wydanej w 2024 roku książki „Między Nazaretem a Golgotą”. Podejmując tematy zawarte w tej książce podkreśla, że analizuje je jako historyk, a nie teolog – którym (co zaznacza) nie jest. Poniższy tekstu pochodzi z tej właśnie publikacji. Przyjrzyjmy się zatem jej wybranym fragmentom.

    (…) Zarówno o wędrowcach, jak i o dziwnej gwieździe wspomina w swojej Ewangelii jedynie św. Mateusz.(…) O okolicznościach przyjściu Syna Bożego na świat opowiada również Ewangelista Łukasz, jednak skupił on swoją uwagę na zupełnie innych wydarzeniach. Pozostali Ewangeliści na ten temat milczą.(…)

    Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: <Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski. Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon. Skoro to usłyszał król Herod przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: <w Betlejem judzkim, bo tak zostało napisane przez Proroka: A ty Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela>

    Wtedy Herod przywołał potajemnie mędrców i wywiedział się od nich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: <udajcie się tam i wypytajcie starannie o Dziecię, a gdy je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać mu pokłon>. Oni zaś, wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, postępowała przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego Maryją: padli na twarz i oddali mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się z powrotem do swojego kraju”.

    Początek tekstu św. Mateusza nie wywołuje pytań: wymieniony tu król Herod był postacią historyczną.(…) Żył w latach 72 – 4 przed Chrystusem. Dla Żydów był człowiekiem obcym, przyjmowanym przez nich niechętnie.(…) W czasie rzymskiej wojny domowej, która wybuchła wkrótce po zamordowaniu Gajusza Juliusza Cezara, opowiedział się po stronie jego wybitnego wodza Antoniusza, by po jego klęsce ukorzyć się przez zwycięskim Oktawianem Augustem. W nagrodę, po różnych zawirowaniach politycznych, w 37 roku przed Chrystusem został królem Judei z nadania Oktawiana Augusta, któremu pozostał wierny do końca swoich dni.(…) Stał więc po stronie okupantów, którzy faktycznie panowali nad Ziemią Świętą. Już to (…) czyniło go wrogiem w oczach Żydów.(…) O jego życiu informują współczesne mu źródła pisane. Natomiast o rozmachu jego rządów świadczą wzniesione na jego polecenie liczne imponujące budowle, z których dla Żydów najważniejszą była wzniesiona praktycznie od nowa Świątynia Jerozolimska.(…)

    Przejdźmy teraz do kolejnego fragmentu tekstu tej Ewangelii: oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: <Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski>. Końcówka tego fragmentu jest tak zaskakująca, że wydaje się wręcz niedorzeczna: mędrcy przybywają do Jerozolimy i w sposób jawny rozpytują gdzie jest nowo narodzony król żydowski. Niedorzeczność owego pytania tkwi w tym, że dzieci królewskie rodzą się w pałacach.(…) Królem Judei był Herod. Zatem tajemniczy przybysze powinni udać się bez wahania do pałacu Heroda, albo przynajmniej pytać się, gdzie znajduje się pałac królewski! Chyba, że chodziło o potomka króla wcześniej obalonego przez Heroda, który w takim razie byłby uzurpatorem (…).Bez wątpienia w takiej sytuacji tajemniczy przybysze powinni zachować pełną dyskrecję, konspirację. Absurdalność tej sytuacji podnosi fakt, że mędrcy swoje poszukiwania prowadzili jawnie, rzeklibyśmy – publicznie; a już szczytem absurdu jest fakt, że następnie pytanie o to, gdzie znajdą nowo narodzonego króla, postawili także samemu Herodowi! W ten sposób skazywali na śmierć zarówno nowo narodzonego króla, jak i samych siebie!(…) Herod (…) niejeden raz pokazywał, że dla tych, którzy zagrażają jego panowaniu, nie ma litości: każde domniemane lub faktyczne zagrożenie kończyło się śmiercią takich ludzi. Nawet, jeżeli byli to najbliżsi Heroda: jego żony, synowie i wielu innych.(…)

    Zadziwienie musi budzić także reakcja Heroda, jak i owej „całej Jerozolimy”. Herod jak zwykle wykazał się typową dla niego przebiegłością. Przecież owi przybysze nikogo nie reprezentowali, a przynajmniej na nikogo się nie powoływali. Odwrotnie, oznajmiając władcy, że, ujrzeli jego gwiazdę na Wschodzie i [dlatego] przybyli oddać mu pokłon niejako od razu skazywali się na niebyt. Herod już w tym momencie mógł rozkazać swoim strażnikom, żeby przybyszów pozabijać. Nikt by się za nimi nie upomniał, nikt by ich nie szukał, nikt by ich nie opłakiwał. Herod poprzez swoich szpiegów i donosicieli był doskonale zorientowany na temat nastrojów panujących wśród jego poddanych. Wiedział zatem, że jest znienawidzony przez większość z nich, w tym także kapłanów i saduceuszy. Ale wiedział też, że ci ostatni, sprawując w Izraelu rząd dusz, nie podniosą przeciw niemu ręki. Gwarantował im przecież spokój. Pomniejszych buntowników, na przykład zelotów, się nie obawiał.(…) Buntownicy i zeloci jednak nie odwoływali się do gwiazd i dlatego szpiedzy nie dostarczali żadnej informacji, która zapowiadała nowo narodzonego króla. Z tego powodu monarcha postanowił skorzystać z ich tropu i dotrzeć do owego króla. Reakcja ta poświadcza nie tylko powszechnie znaną przebiegłość Heroda, lecz także dowodzi trzeźwości umysłu.

    W zapytaniu tajemniczych przybyszów Herod znalazł jedną ważną wskazówkę: była nią wzmianka o gwieździe. To zmieniało postać rzeczy. Świadczyło, że owi przybysze nie byli zwyczajnymi ludźmi. Byli znawcami gwiazd. Jako tacy musieli być ludźmi uczonymi, musieli być mędrcami. (…)Przypomnijmy, że niedawno na polecenie Heroda (…) w Jerozolimie wzniesiono na nowo imponującą swoim rozmachem architektonicznym Świątynię. Świadczy to bez wątpienia, że znał jej znaczenie dla rządzonego przez siebie narodu. Tym samym znał też przynajmniej podstawowe zasady jego wiary, a więc także proroctwo mesjańskie. Proroctwem tym Żydzi od wieków żyli, na Mesjasza oczekiwali, w nim upatrywali ocalenia przed Rzymem i uczynienia ich narodem panującym. Zapewne więc Herod wiedział też, że Mesjasz ma być królem Izraela, ale on bez wątpienia na żadnego Mesjasza nie czekał. Władzą też by nie zechciał się podzielić. I z tych wszystkich względów Herod zwrócił się z zapytaniem o czas i miejsce przyjścia nowo narodzonego króla na świat do osób najbardziej w tym względzie kompetentnych, czyli wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci zaś wyjaśnili mu, przywołując proroctwo Micheasza (Mi 5, 1, 3), że Mesjasz urodzi się w Judei, w mieście o nazwie Betlejem. Mając taką wskazówkę Herod, zapewniając mędrców, iż i on chciałby złożyć nowemu królowi pokłon, był pewien, że Mesjasza rychło się pozbędzie. Pozostało tylko czekać na wieść od przybyszów.

    Równie wielkim, a może nawet jeszcze większym zaskoczeniem jest dalsze zachowanie mędrców: oto odnajdują małe dziecko. Otoczenie, w którym je znajdują, w żadnej mierze nie wskazywało na jego królewskie pochodzenie. (…)

    Ani ojciec (…), ani matka dziecka (…) nie mieli w sobie nic ze splendoru królewskiego(…). Nie posiadali jakiejkolwiek dostojnej, choćby nawet sfatygowanej szaty – świadectwa ich dawnej świetności (…). Ludzie, do których mędrcy dotarli, jeszcze niedawno przybyli pieszo z odległego Nazaretu, o którym pewnie w Jerozolimie nikt nawet nie słyszał.(…) Ponadto rodzice królewicza nie mieli też jakiegokolwiek służącego (…). Mieli co najwyżej jakiś życzliwych, równie skromnych jak oni sami ludzi, którzy przyjęli ich pod swój dach. Ich królewskim rydwanem był co najwyżej osiołek. Ojciec dziecka (…) mógł co najwyżej zwrócić ich uwagę spokojem zachowania i pewnym dostojeństwem rysów (był przecież z rodu królewskiego), matka zaś najpewniej bijącym od niej ciepłem i skromnością, co jednak w tamtych czasach nie stanowiło o zaletach królowej(…) i urodą, ale to wszystko za mało.(…) A mimo to, gdy zobaczyli Dziecię z Matką Jego Maryją: padli na twarz i oddali mu pokłon.

    I właśnie owa absolutna niezwyczajność sytuacji jednoznacznie wskazuje, że historia opowiedziana przez św. Mateusza jest prawdziwa.(…) Cała ta sytuacja była tak nierealna, tak bardzo niemożliwa do zaistnienia, że nikt z ludzi żyjących najpierw w czasach przyjścia na świat Pana Jezusa, a następnie w czasie pisania przez św. Mateusza Ewangelii, nie byłby w stanie jej wymyślić.(…)

    Popatrzmy oczami człowieka Wschodu. Oto mędrcy upadają na twarz. Była to najwyższa forma złożenia hołdu, okazania uszanowania. Na Wschodzie, tym o wiele dalej położonym od Izraela, w Persji, było to dopuszczalne, ale takiego hołdu był godny w zasadzie tylko władca perski lub partyjski, król królów. Ta forma hołdu nie była bowiem na Wschodzie codziennością. Nie padali na twarz przed swoimi władcami poddani w innych, ościennych królestwach Izraela.(…)

    Taka forma hołdu była związana z aktami uroczystymi.(…) Z tego powodu z takim hołdem nie mogli zatem wystąpić zwyczajni ludzie, lecz perscy dostojnicy, szczególnie namiestnicy prowincji ogromnego państwa zwani satrapami, a także wysłańcy obcych władców, posłowie. Ci jednak nie upadali na twarz przed dzieckiem, gdyż oznaczało by to, że już wówczas uznają jego władzę nadrzędną nad ojcem.(…)

    Spójrzmy teraz na hołd mędrców oczami Maryi i Józefa, względnie Ewangelisty Mateusza (…). Zacznijmy od dziecka. W świecie żydowskim (tak jak na całym Bliskim Wschodzie) dziecko, przede wszystkim chłopiec, było owszem, bardzo oczekiwane przez rodziców, gdyż zapewniało ciągłość rodu. (…)Z jego narodzinami wiązano różne nadzieje. Ale nigdy nie można było przed dzieckiem upadać na twarz. Mało tego, na twarz nie wolno było Żydowi upaść przed innym człowiekiem. Taki gest uniżenia człowieka był dopuszczalny tylko wobec Najwyższego(…). Tu zaś miał miejsce przypadek szczególny: upadek na twarz przed dziecięciem, i to nawet nie królewskiego rodu, lecz dzieckiem bardzo prostych ludzi.(…)

    Ewangelista Mateusz był Żydem. Napisał swoją Ewangelię w języku aramejskim. Zatem odbiorcą jego relacji (przynajmniej w jego zamyśle w trakcie pisania) mieli być inni Żydzi.(…)

    W mentalności Żyda wymyślenie takiej historii po prostu nie mieściło się w głowie, nie wynikało z jakichkolwiek doświadczeń historycznych lub obyczajowych narodu żydowskiego, a przede wszystkim przez nikogo takie zachowanie nie było oczekiwane. Wreszcie, co ważne, wprowadzenie tej historii na karty Ewangelii musiało budzić u żydowskich czytelników co najmniej niedowierzanie.(…) Narażało Ewangelistę, że treść napisanej przez niego Ewangelii zostanie odrzucona. Wprowadzić ją do swojej Ewangelii mógł zatem Mateusz tylko wówczas, gdy uwierzył Maryi, że ta historia naprawdę miała miejsce, że jest prawdziwa.(…)

    CDN.

    Profesor Idzi Panic
    Profesor Idzi Panic
    Profesor Idzi Panic- emerytowany pracownik naukowy związany z Uniwersytetem Śląskim, zajmujący się głównie historią średniowiecza i ziemi śląskiej.

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Dwadzieścia lat bez niego – echo 2 kwietnia 2005

    Dwadzieścia lat temu świat zatrzymał oddech, żegnając Jana Pawła II. Dziś wciąż słyszymy jego słowa i czujemy pustkę. Felieton o tęsknocie za człowiekiem, który zmienił historię.

    Wiara w obliczu antychrześcijańskiego świata

    Kard. Müller podkreśla, że przyszły papież musi bronić wiary przed ideologiami i zagrożeniami wewnętrznymi oraz zewnętrznymi, koncentrując się na nauce Chrystusa, a nie osobistych wizjach.

    Część 3: Kecharitomene. Zwiastowanie anielskie i co z niego wynika

    Maryja, Dziewicza Matka, pyta anioła: 'Jakże się to stanie?'. Jej ślub czystości i posłuszeństwo otwierają drogę Zbawicielowi, a Józef chroni Ją w wierze.

    Część 2: Kecharitomene. Zwiastowanie anielskie i co z niego wynika

    Maryja, nazwana Kecharitomene, rozważa słowa anioła z pokorą i lękiem. Jej reakcja na Pełną Łaskę odsłania głębię wiary i tajemnicę wybrania przez Boga na Matkę Zbawiciela.