Ludzie (nie tylko pisiory) nie lubią Trzaskowskiego. I ja lubię sobie z niego się pośmiać. Ale jest coś za co go skreślam jako polityka. Pamiętacie jego słowa: te fundusze będą zamrożone i gdy my wygramy wybory zostaną odmrożone. – To przyznanie się do tego, że jest sługusem sił zewnętrznych, że jest zdrajcą! I nawet nie to mnie oburza, że się sprzedał. Ale to, że nie rozumie on sensu tego, co mówi, a nawet chwali się publicznie tym, co robi. Nie tylko jest człowiekiem pozbawionym moralnej intuicji, ale jest po prostu… głupcem. A głupcy w polityce są najgroźniejsi. Dają się kiwać cwańszym od nich.
To, że jest śmieszny, milusi, snob, pozer… – to nawet ociepla jego wizerunek jako człowieka. Ale to za mało, by zasłużyć na… zaufanie. Człowiek, który siebie sprzedał, sprzeda każdego. To tylko kwestia ceny. Im mniej się ceni, tym za mniejsze pieniądze (zaszczyty) sprzeda nas wszystkich.
Gdybym musiał wybierać między nim a Joanną Senyszyn – postawiłbym na Joasię. Jej „młodzieńczy” wigor wzbudza we mnie podziw! Szkoda tylko, że skrzeczy jak klapa od śmietnika. Ale co poradzisz, nie ma ideałów!