Strona informacyjna

Nieobecność Trzaskowskiego w debacie dowiodła, że jest on...zbędny!

    Wyjdziemy jak Polak na Iraku

    Date:

    Ukraina a wariant turecki*

    Z polskiej perspektywy najważniejszy problem, wokół którego – w naszym wyobrażeniu – obraca się polityka globalna, to wojna na Ukrainie. I choć niewątpliwie jest to dla nas ważne wyzwanie, to niestety nasze widzenie wagi tego, co się tam dzieje, przesłania nam wszystko inne w takim stopniu, że nie widzimy już wiele ponad to. Co również ważne, nie tylko Amerykanie, ale nawet Europejczycy traktują już tę wojnę wyłącznie w kategoriach pragmatycznych, a również Moskwa przyjęła taką optykę. Tylko my tkwimy w jednym miejscu i cały czas wydaje nam się, że jesteśmy w tym samym punkcie, jaki był w 2022 roku. I walczymy o całość Ukrainy. A każdego, kto próbuje ten polski sposób widzenia tej wojny podważyć, uznajemy za agenta Kremla. Nie miejsce tu, aby rozwijać ten – skądinąd warty odrębnego studium – wątek, wystarczy tylko dodać, że dla niektórych „niezłomnych” Trump ciągle pozostaje kremlowskim agentem.

    Warto jednak zreasumować sobie aktualną sytuację, bowiem bez tego łatwo rzucać epitetami. Wiem, że pewnie po tych moich uwagach dla wielu znowu awansuję do grona agentów Kremla, ale w sumie znaleźć się tam w towarzystwie Trumpa to i tak nie jest najgorzej.

    A zatem:

    1. Na froncie ukraińsko-rosyjskim trwa statyczna wymiana ciosów, z której od wielu miesięcy nic nie wynika. Wiadomo, iż ani Rosjanie nie są w stanie zadać decydującego ciosu, ale także bajki o ukraińskich „kontrofensywach” są po prostu bredniami.
      Obie strony są zatem skazane na trwanie, ale skutki dla każdej z nich są dzisiaj zupełnie inne.
    2. Rosja zdała sobie sprawę, że celem Zachodu jest jej długotrwałe uwikłanie w tę konfrontację tak, aby zamknąć jej możliwości działań agresywnych na innych teatrach. Mając tę świadomość, zmieniła swoje priorytety – kraj został przestawiony na funkcjonowanie w warunkach wojennych, adoptował do zachodnich sankcji, które i tak były w znacznym stopniu bezzębne, przystosował swoje działania na froncie do zabezpieczenia zdobyczy (Krym i „Nowa Rosja”) i ogólnie dostosował do formuły długotrwałej, wyniszczającej wojny.
    3. Ta wojna jest dziś wyniszczająca w pierwszym rzędzie dla Ukrainy. Państwo to ma dzisiaj rzeczywiście wybitnie teoretyczny charakter, ponieważ jest całkowicie uzależnione od pomocy zewnętrznej. I nie chodzi tu tylko o wysiłek wojenny, o broń czy amunicję. Państwo to nie jest dziś w stanie funkcjonować w oparciu o zasoby, którymi dysponuje, i żyje wyłącznie dzięki zewnętrznym kroplówkom. Co więcej, wskutek zmęczenia wojną (wersja łagodna), Ukraina w praktyce utraciła dziś rezerwy ludzkie, które za chwilę spowodują niezdolność do kontynuowania walki na froncie. Przy tym wszystkim, „walka z korupcją” nie tylko nie dała żadnych efektów, ale przeciwnie – obecna sytuacja nakręciła jej spiralę do granic niewyobrażalnych.
    4. Ta wojna – wskutek powyższego – stała się jednak wyniszczająca również dla Zachodu. Ukraina, aby walczyć i funkcjonować, potrzebuje zasilania na poziomie 200-250 miliardów USD rocznie. Bez żadnych gwarancji tego, że przynajmniej jedna trzecia tych kwot zostanie rozkradziona, a reszta starczy – może – na utrzymanie dotychczasowych pozycji.
      Łatwo zrozumieć zatem, dlaczego Rosja zmieniła swoją strategię i uznała, że stać ją na to, aby kontynuować tę wojnę w obecnych ramach, ale Zachodu już nie. Innymi słowy, Zachód wpadł w pułapkę, którą sam próbował zastawić.
    5. Dopiero w tym kontekście widać wyraźnie, skąd obecnie biorą się paniczne poszukiwania solucji w Europie, zwłaszcza w Niemczech i Francji. Jest bowiem oczywiste, że zamiast wydawać pieniądze na bezsensowną z ich perspektywy wojnę, lepiej te same pieniądze wydać na „odbudowę” Ukrainy i wyciągnięcie z jej bogactw ile się da, by zrekompensować sobie dotychczasowe wydatki. No bo chyba nikt nie jest tak naiwny, aby sądzić, że nasi „zachodni alianci” nie kierują się takim altruizmem jak my.
    6. Mamy zatem sytuację, w której „europejskie elity” mają pełną świadomość taktyki Rosji i swojej niezdolności do utrzymania Ukrainy dłużej niż rok (w najbardziej optymistycznym wariancie) i na gwałt szukają jakiegoś modus vivendi z Kremlem. A ten „grymasi” i stawia warunki…
      I drży na myśl o tym, że Trump wykona „manewr Reagana”, bo to zmusi ją do realnej rewizji swojej taktyki.
    7. Mam nadzieję, że ten prosty wywód doprowadził nas do zrozumienia istoty obecnej sytuacji wokół Ukrainy i szansy, jaką dzisiaj daje ewentualne powodzenie Trumpa. Dodać trzeba, że takiego zwrotu, z różnych zresztą względów, nie byli w stanie zrobić demokraci i stąd obecna nadzieja. Na Kremlu bowiem wybór Trumpa wywołał blady strach, bo już wylewało się morze wódki na okoliczność układania się z Harris.
    8. Na marginesie tych spostrzeżeń warto przypomnieć, że jakiś czas temu o tych uwarunkowaniach mówił Viktor Orban. Zwracał uwagę na to, że Europa nie ma szans, aby pomóc Ukrainie wygrać wojnę z Rosją i trzeba szukać innych rozwiązań. Oceńcie Państwo tych, którzy – po raz kolejny – rzucali na niego gromy.
      Ale dzisiaj – jak wiele na to wskazuje – to właśnie on będzie ważnym narzędziem amerykańskim w realizowaniu ich polityki wobec Ukrainy. Bowiem USA pod wodzą Trumpa chcą zakończyć tę wojnę i przystąpić do odbudowy Ukrainy na swoich warunkach. I już w ciemno mogę zapowiedzieć, że w ramach tych warunków Węgry bardzo skorzystają, skorzystają też Anglicy (jeśli spacyfikują obecnego premiera hochsztaplera), no i troszeczkę Niemcy. I my – dzięki Tuskowi i Sikorskiemu i ich wrodzonemu geniuszowi – skorzystamy tyle, ile skorzystaliśmy dzięki Kwaśniewskiemu i Millerowi na zaangażowaniu w Iraku.
    9. Z dużą dozą prawdopodobieństwa wojna zakończy się jakimś rodzajem zawieszenia w połowie przyszłego roku. Rosja zachowa to, co ma – Krym i „Nową Rosję”, a niewykluczone, że linii demarkacyjnej będą strzegły siły międzynarodowe. Ten scenariusz będzie klęską dla obecnej „klasy politycznej” na Ukrainie, ale ci ludzie chcą, by wojna trwała, bowiem dzięki temu budują swoje fortuny. Nowy scenariusz wymuszony przez Trumpa na Rosji pozwoli rozpocząć nie tyle nawet odbudowę, ile budowę nowego ukraińskiego państwa. W naszym najlepiej pojętym interesie leży to, aby odpowiedzialność za to wzięli właśnie Amerykanie. Jeśli wplączą się w to Niemcy i Francuzi (jak bardzo chcą tego Sikorski i Tusk), to nie tylko nic dla nas z zaangażowania w pomoc Ukrainie nie wyniknie. Będzie znacznie gorzej. Wyhodują oni nam kolejnego wroga i to jeszcze bardziej zawziętego niż Rosjanie.

    10. Oczywiście, szybkie związanie się z celami ekipy Trumpa może dać pozytywne rezultaty. Tyle tylko, że obecny stan stosunków w ramach polskiej „klasy politycznej” raczej na 99% to wyklucza. A zbliżająca się kampania prezydencka, jeszcze bardziej pogmatwa sprawę. Niemniej wymiar tej kampanii będzie także istotny w opisanym kontekście. Oddanie władzy niemieckiej agenturze zepchnie nas na margines procesu „porządkowania” Ukrainy.
    11. I jeszcze jedno. Ci którzy na poważnie sądzą, że Ukraina wejdzie do NATO i do Unii Europejskiej, niech przemyślą te slogany. Jej wejście do NATO nigdy nie było tak odległe jak obecnie, a wejście do Unii będzie miało formę „wariantu tureckiego”. Lepiej sobie z tego zdać sprawę jak najszybciej, żeby inni nie patrzyli na nas jak na naiwnych wariatów.

    * tytuły pochodzą od redakcji M24

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Sadowy persona non grata! Czy Mentzen podzieli los Pierackiego?

    Starcie Mentzena z merem Lwowa o kult Bandery nabiera tempa! Sadowy nazwał go „prorosyjskim”, a Mentzen odgryzł się mocną ripostą. Czy Polska powinna stanowczo reagować na gloryfikację UPA?

    Mordercy demokracji! Kto wpływał na decyzję Sądu Konstytucyjnego?

    Thierry Breton zasugerował możliwość unieważnienia wyborów w Niemczech, jak miało to miejsce w Rumunii. Jego słowa budzą obawy o ingerencję UE w proces demokratyczny i kontrolę nad wyborami.

    Zuckerberg kapituluje! Facebook nie będzie cenzurował

    Meta ogłasza zmiany: mniej weryfikacji faktów, więcej neutralności politycznej. Zuckerberg rezygnuje z dawnych ograniczeń, otwierając platformy na nowe podejście do wolności słowa. Co to oznacza?

    Orban vs. Tusk: Co rozumie polski premier?

    Postawa Viktora Orbana wobec sprawy azylu dla posła Romanowskiego kontrastuje z emocjonalnym zachowaniem Donalda Tuska. Jak Węgry dystansują się od polskich sporów?