Wprawdzie jeszcze do końca nie jest podliczonych kilka dystryktów w głosowaniu do Izby Reprezentantów, ale można powiedzieć, że polityczny werdykt jest już podsumowany.
Donald Trump uzyskał 312 głosów elektorskich (ja stawiałem 306, czyli bez Nevady), co dla większości obserwatorów było zaskoczeniem. Co istotniejsze Trump uzyskał w głosowaniu powszechnym aż 2% przewagi, w swing states łącznie prawie 800.000 głosów przewagi (najmniej w Wisconsin 30.000). Biorąc pod uwagę predykcje, to bodaj tylko Insider Advantage dał mu prawie komplet zwycięstw w tych stanach, podobnie Trafalgar. Można przyjąć, iż jedynie te pracownie (a podobnie było 2 lata temu i po części 4 lata temu) mogą uchodzić za poważne.
Co niezwykle interesujące i warto o tym powiedzieć z naciskiem, że Harris wygrała praktycznie tylko w tych stanach, w których przy głosowaniu nie wymaga się legitymowania dokumentem i zdjęciem. W tym kontekście można zrozumieć, dlaczego demokraci tak usilnie walczyli i walczą o prawa nielegalnych migrantów.
Biorąc to pod uwagę można przewidywać, że bez takich regulacji dostępu do wyborów Trump z pewnością wygrałby i w Kolorado i w Nowym Meksyku, prawdopodobnie również w Minnesocie, Nowym Jorku i Wirginii. Zatem już dziś można powiedzieć, że walka o „uszczelnienie” procedur głosowania będzie trwała.
Po wyborach do Senatu republikanie zdobyli przewagę uzyskując 53 miejsca. To było minimum, na które stawiałem, choć zakładałem, że może uda im się uzyskać jeszcze jeden-dwa mandaty w Wisconsin, Michigan, Arizonie i Nevadzie. Tu różnice były minimalne i mimo zwycięstwa Trumpa nie udało się utrzymać jego przewagi w tych stanach.
W wyborach do Izby republikanie mają już 218 – 219 mandatów pewnych – dojdą im zapewne jeszcze 2 – 3. Moja estymacja była w przedziale 219 – 222, więc można powiedzieć, że i tu trafiłem w punkt.
Mamy duży poziom stabilizacji i nastąpiło jedynie kilkanaście tzw. flipów, czyli przejęć mandatów. W pewnym sensie jest to powrót do sytuacji sprzed 2022 roku, kiedy republikanie uzyskali zaskakujące mandaty w Nowym Jorku i stracili je w Północnej Karolinie, a teraz mamy status quo ante.
Innymi słowy Donald Trump ma dwa lata komfortowej sytuacji, bowiem będzie dysponował większością w obu izbach. I co istotne, i bardzo odmienne w porównaniu z rokiem 2016 – obie izby kontrolują republikanie popierający Trumpa, a nie tzw. RINO, czyli republikanie tylko z nazwy, w istocie zblatowani z kumplami z demokratów. To ważne zwłaszcza w Senacie, bo nawet pozostałych trzech malkontentów (McConell, Collins i Roomney) już nic nie zablokuje.
Zapowiedzi nominacji w gabinecie Trumpa znamionują również – ku przerażeniu mainstreamu – że raczej trudno będzie w ogóle blokować prezydenta. I oczywiście te dwa lata w decydującym stopniu zdecydują o tym, co się stanie za cztery lata.
Jeśli więc Trump zrealizuje swoje zapowiedzi „szybkie” (tj. na rok 2025), to raczej bez problemów powinien utrzymać zarówno przewagę w Senacie (a nawet z uwagi na korzystną dla republikanów geografię – bo walka idzie w stanach, gdzie mogą tylko zyskać i nie powinni nic stracić – tę przewagę powiększyć) i w Izbie. To zaś otworzy wrota do prezydentury J. D. Vance’a, co – zakładając jego osiem lat – dałoby 12 lat przewagi republikańskiej. To jest koszmar, który już dziś spędza sen z powiek demokratów. I było wyraźnie widać w reakcjach przeciwników i NYT czy CNN, że ta upiorna wizja nie jest im obca. Tym bardziej, że po stronie demokratów trudno dziś znaleźć cokolwiek alternatywnego poza żoną Obamy.
Tak czy inaczej czeka nas teraz dwa miesiące emocji wstępnych, a później będzie tylko ciekawiej. Także dla Polski.
Ale o tym w następnym odcinku.
Na zdjęciu poniżej mapa ilustrująca w których stanach nie wymaga się od głosujących przedstawiania dokumentów tożsamości i/lub zdjęć. Na niebiesko stany wygrane przez Harris.
