Może w rządzie coś wiedzą. Nie żeby w ogóle coś wiedzieli o rządzeniu – ale może coś wiedzą na temat posła Romanowskiego, tzn. gdzie teraz przebywa. Jeden z posłów Koalicji Obywatelskiej powiedział: „Sądzę, że Marcin Romanowski jest na Węgrzech. Jest to chyba jedyny kraj, którego sądy mogą nie wydać go w razie wniosku prokuratury i sądów polskich związanych z Europejskim Nakazem Aresztowania”. I niech ktoś teraz powie, że KO nie ma bystrych polityków! Odważnych nie widzę. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że to, co mówi pan Romek, bardzo często kupy się nie trzyma i potwierdza jedynie śmiałą tezę, że jeżeli Pan Bóg komuś nie poskąpił wzrostu, to jednocześnie oszczędził mu na rozumie. W omawianym przypadku oszczędność jest znacząca.
Ale w tym samym czasie tzw. Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar zechciał na całym froncie zaatakować Węgrów. „Nie jestem pewien, czy węgierscy sędziowie mogą swobodnie mówić o swojej sytuacji. Jesteśmy odpowiedzialni za ochronę wszystkich tych niezależnych głosów — powiedział Bodnar. — Z obecnym przywództwem może być trudno Węgrom powrócić do dobrych praktyk UE. Przykład Polski pokazuje, że jeśli nie dojdzie do zmiany przywództwa, odwrócenie [kursu na] praworządność i powrót do demokratycznych wartości mogą być niezwykle trudne”. Bądźmy więc przygotowani na to (tak należy odczytywać słowa tzw. ministra Bodnara), że Węgrzy włożą wniosek polskiej paleoprokuratury w okrągły segregator i wyślą DHL-em na Berdyczów.
Zdaniem generała Adama Rapackiego, byłego wiceministra MSWiA, poszukiwania Romanowskiego powinny być potraktowane prestiżowo. „Nie można kpić z wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli ktoś ma poczucie honoru, to powinien stanąć w szranki, wystąpić przed sądem i bronić swojego dobrego imienia, a nie ukrywać się i kreować na osobę prześladowaną” — grzmi gen. Rapacki. Śmiem twierdzić, że pan generał ma wyjątkowo krótką pamięć, co w sposób oczywisty wpływa na jasność postrzegania aktualnej sytuacji. Jeżeli mnie pamięć nie zawodzi, to w latach 2007-2011 pan generał był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, gdzie odpowiadał m.in. za nadzór nad… policją. Czy przypadkiem to nie wówczas miała miejsce słynna w całym wszechświecie Akcja „Widelec”, kiedy to policja zatrzymała ponad 750 osób, głównie kibiców Legii Warszawa? Wobec 43 osób zastosowano tymczasowe aresztowania, ale później sądy w większości przypadków nie znalazły podstaw do utrzymania zarzutów i uniewinniały zatrzymanych. Tak więc kibice Legii – stosując nomenklaturę pana generała – zachowali się honorowo (szczególnie 43 kibiców), swoje odsiedzieli, aby na końcu usłyszeć, że – bohatersko stanąwszy w szranki – są niewinni jak te białe gołąbki pokoju. Ale co odsiedzieli, to ich!
Jestem dziwnie przekonany, że Marcin Romanowski stawi się kiedyś przed sądem, tylko że w zupełnie innym charakterze. Romanowski nie ma wyboru – Węgry. Ci wszyscy, którzy go ścigają, też będą mogli wybrać sobie w przyszłości dowolny kraj UE oprócz… Węgier.
Redakcji M24 udało się zdobyć obraz, na którym patrol bodnarowców prowadzi członka Opus Dei, który pomógł w czymś Romanowskiemu.