Popularne w kampanii 2023 roku hasło „j… PiS” i „osiem gwiazdek” zostało wykorzystane przez rosyjski wywiad. W „Czarno na białym” (TVN – aż się wierzyć nie chce!) udokumentowano zlecenie, które polegało na malowaniu sprayem tych wyrazów w różnych miejscach Polski. Oprócz nich, propagowano „wyp… PiS”, „Stop Duda”, Duda idź do d…”. Za każdy namalowany napis wynajęci sabotażyści dostawali pieniądze. W ocenie ekspertów, w tym rzecznika koordynatora ds. służb specjalnych Jacka Dobrzyńskiego, Rosjanom zależało na podkręcaniu temperatury politycznego sporu w Polsce. Oj, poszły konie po betonie!
Jakoś to mnie nie dziwi, że stosunkowo małymi kosztami (wywiad rosyjski) dorzucano drwa do ognia, by konar płonął. A były powody, by drwa dorzucać: w Polsce rządziła opcja ewidentnie antyrosyjska, która bezwarunkowo wsparła Kijów w walce z Moskwą! Tylko ludzie, na głowach których lądowały mini-helikoptery uważali (a może i nadal uważają), że Kaczyński utajonym przyjacielem Moskali jest! Nie był, nie jest i wiele wskazuje na to, że w przyszłości nie będzie. Kaczyński jest za to – nie bójmy się tego słowa użyć – RUSOFOBEM! Kaczyński a nie Tusk, który dopiero po inwazji Rosji na Ukrainę sam się bohatersko awansował na naczelnego rusofoba Europy. No, nie pudrujmy rzeczywistości – Tusk był raczej zadeklarowanym rusofilem! Przyznaję, że gdy tylko usłyszałem, że Tusk (a były to słowa samego Słońca Peru – niech nam żyje wiecznie, a nawet jeden dzień dłużej) ostrzegał Europę przed rosyjskim zagrożeniem, powieka lewego oka samoczynnie mi opadła. I to kilkakrotnie.
Wróćmy jednak do tych ośmiu nieszczęsnych gwiazdek, które ludzie sobie na samochodach namiętnie przyczepiali, na płotach malowali, dzieciom nosić kazali… Zawsze brały mnie mdłości na widok, bo doprawdy nie jest ważne czy to była ruska ustawka, niemiecka, lewacka, czy prawacka robota. Mieliśmy do czynienia z pokazem pospolitego chamstwa, którego miejsce było w chlewie (świnie serdecznie przepraszam), a nie na ulicach. Chamstwa, które w oczach niektórych urosło do jakiegoś „filaru dziedzictwa kulturowego”. Dom wariatów. Wariatów też bardzo przepraszam!
„Osiem gwiazd (…) to nowoczesna struktura sieciowa, której wyplenić nie sposób i rosnąca w siłę tym bardziej im mocniej jest zwalczana. PiS, który znacząco osłabł w Internecie od 2015 pomimo milionów wydanych na internetowych trolli, a właściwie w dużej mierze właśnie ze względu na profesjonalizację, która zabiła autentyczność. Brak autentyczności zaś jest przez internautów wyczuwany od razu. Osiem gwiazd jest autentyczne” – pisał na łamach Libetre p. Tomasz Kasprowicz. Już dzisiaj wiemy za jakie pieniądze była to „nowoczesne struktura sieciowa” i że faktycznie był to ruch jak najbardziej „autentyczny”. Ale czy o to p. Kasprowiczowi chodziło?
Może i Moskwa płaciła pieniądze, może nie płaciła. Ludzie mogli tego nie wiedzieć i zapewne nie wiedzieli. Ale nie musieli podnosić tego kija, który ktoś celowo (rosyjski wywiad) przy drodze podrzucił. A jednak podnieśli i złotą nicią wyszli osiem gwiazdek na sztandarach. Dumni poszli w świat… Czyżby Rosjanie tak dobrze znali „polską duszę”? A może oni nie poruszyli żadnej „polskiej duszy”, a wprawili w ruch członki, które na dźwięk muzyki zaczęły wyginać się w jakiś konwulsyjnych ruchach, jak im demiurg kazał. „Polska dusza” w tym czasie z niedowierzaniem kręciła głową…
Nie jest żadną tajemnicą, że jesteśmy w miejscu, które nie jest przychylne obecnemu obozowi władzy, ale nigdy nie pozwolilibyśmy sobie, by zniżyć się do zapasów w błocie. Krytyka wobec władzy jest nieodzownym elementem demokracji i koniecznością, gdy władza postępuje źle. I taka jest różnica pomiędzy krytyką a chamstwem! Chamstwem podlewanym dodatkowo za diengi.