Zbigniew Ziobro ma pojawić się przed Komisją Śledczą ds. Pegasusa. Przypomnijmy, że dotychczas stawić się nie mógł, gdyż jest leczony onkologicznie, na co przedłożył w Kancelarii Sejmu stosowne dokumenty (zwolnienie lekarskie). Że takie dokumenty na początku lutego bieżącego roku wpłynęły do Sejmu, potwierdził wicemarszałek Piotr Zgorzelski (PSL) w rozmowie z TVP KO: „Pan poseł Zbigniew Ziobro formułuje swoje usprawiedliwienia w formie pisemnej i dołącza do tego zaświadczenia lekarskie. Więc jeśli chodzi o usprawiedliwienie nieobecności pana posła Zbigniewa Ziobry, nie ma żadnego problemu”. Tymczasem Komisja powołała swojego biegłego (jak rozumiem, jest na to stosowna podstawa prawna), który orzekł, iż stan zdrowia pana Ziobry pozwala na jego przesłuchanie. I do tego momentu wszystko się trzyma – za przeproszeniem – kupy. Dlaczego do tego momentu? Bo głos właśnie zabrał sam zainteresowany, który oświadczył co następuje: „Żaden biegły mnie nie badał ani nawet ze mną nie rozmawiał. Co więcej, ani biegły, ani prokuratura, ani komisja śledcza nie wystąpili do mnie o aktualną dokumentację medyczną. A przecież leczę się w kilku ośrodkach, także za granicą.”
I teraz są trzy możliwości: albo p. Ziobro kłamie, że nie był badany i nie przekazał żadnej dokumentacji medycznej biegłemu, albo zwyczajnie zapomniał, że był badany i że jednak przekazał dokumentację medyczną. Ma prawo zapomnieć, bo walczy z ciężką chorobą nowotworową, więc aplikują mu przeróżne lekarstwa, które – jak sądzę – mogą wpływać na stan jego świadomości. I jest jeszcze trzecia możliwość – biegły zakupił piękną szklaną kulę, wie i widzi – dosłownie – wszystko.
W procesach karnych i cywilnych zwolnienie (co do zasady) musi być wystawione przez lekarza sądowego, z którym prezes sądu okręgowego „zawarł umowę o wykonywanie czynności lekarza sądowego i który wystawia zaświadczenia potwierdzające zdolność albo niezdolność uczestników postępowania do stawienia się na wezwanie lub zawiadomienie uprawnionego organu z powodu choroby, na obszarze właściwości danego sądu okręgowego”. Zakładam, że Komisja taką umowę posiada.
Lekarz sądowy może oczywiście wydać opinię bez bezpośredniego badania świadka, opierając się jedynie na dokumentacji medycznej, co przyznał Przemysław Nowak z Prokuratury Krajowej, oświadczając, że „prokuratura uzyskała dokumentację z pięciu krajowych placówek medycznych, w tym ze szpitali”. Przypominam, że p. Ziobro leczy się obecnie za granicą i – jak rozumiem – tej dokumentacji prokuratura oraz biegły nie posiadają, bo gdyby ją posiadali, to przecież by nam powiedzieli. Pytanie, czy prokuratura zwróciła się do placówek za granicą o taką dokumentację (bo do pana Ziobry nie) medyczną, pozostaje otwarte. Innymi słowy, należy przyjąć, że prokuratura ma dokumentację wcześniejszą, a aktualnej nie posiada.
Sądzę, że demiurdzy KO doszli do wniosku, iż „powódź” im medialnie „nie idzie”, więc należy wrócić do starej, sprawdzonej metody „grzania emocji” wśród zantagonizowanych elektoratów. Wiadomo, że zwolennicy PiS zapałają świętym oburzeniem, że chorego człowieka ciąga się po jakichś komisjach, które funta kłaków są warte, a mają jedynie za zadanie rzucić gawiedzi jakąś ściętą polityczną głowę. Z kolei zwolennicy Koalicji 5,19 PLN chcą krwi, krwi i jeszcze raz krwi. No, to teraz Tusk mówi – MACIE i się bawcie. Chory? W czym problem? Cieszyliście się z zimnego Lecha, to możecie z jeszcze ciepłego Zbigniewa! Macabre.