W wywiadzie udzielonym Telewizji Republika, po którym stacje głównego nurtu zalała czysta żółć, Donald Trump odniósł się do ideologii gender: „Co powiesz na to, kiedy twoje dziecko, chłopak, wróci do domu jako dziewczyna, a ty nie będziesz miał nic do powiedzenia. Przeciwko tym maniakom startuję w wyborach. Jeżeli wygram, wrócimy do normalności, wrócimy do tego, co powinno być, wrócimy do tego, co chciał Bóg, wrócimy do zdrowego rozsądku, którego dzisiaj brakuje”. Nie wiem, na ile słowa Trumpa były szczerą projekcją jego własnych poglądów, ale z całą pewnością były ukłonem w stronę Elona Muska, właściciela platformy X, który aktywnie wsparł Donalda Trumpa w toczącej się kampanii wyborczej. Ameryka powoli, ale jednak wybudza się z głębokiego snu, tymczasem Europa w pośpiechu kopie sobie grób.
Przypomnijmy, że syn Muska, Xavier Alexander, stał się jego transpłciową „córką” i nazywa się teraz Vivian Jenna Wilson. W zeszłym roku syn Muska oświadczył, że nie chce już „być spokrewniony z biologicznym ojcem w żaden sposób, w jakimkolwiek kształcie ani jakiejkolwiek formie”. Musk oświadczył, iż „wirus wokeizmu* zabił mu dziecko”. Z kolei do słów Muska odniósł się Jordan Peterson, znany kanadyjski psycholog, który w ostrych słowach podsumował ludzi pomagających w zmianie płci: „Każdy specjalista medyczny, który świadczył nieletnim tzw. usługi potwierdzające płeć – przepisywanie blokerów dojrzewania, sterylizacje i/lub masakrowanie narządów płciowych – powinien do końca życia gnić w więzieniu”.
Peterson ocenił takie działania „jako w 100 proc. niewybaczalne” i nazwał je „skandalem medycznym i psychologicznym”. „To medycyna eksperymentalna prowadzona przez sadystycznych rzeźników w najgorszym wydaniu. To, co robią ludziom, aby przekształcić ich w nieprawidłowo funkcjonujących pseudo-członków płci przeciwnej, jest daleko poza brutalnością” – nie przebierał w słowach kanadyjski psycholog.
Tymczasem kilka dni temu Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej poszedł w zupełnie innym kierunku i wydał iście szokujący wyrok, w którym państwo członkowskie UE, które nie uznaje zmiany imienia i tożsamości płciowej uzyskanej zgodnie z prawem w innym państwie członkowskim, narusza prawa obywateli UE!!! Mamy do czynienia z pozaprawną próbą narzucenia państwom narodowym rozwiązań prawnych, które w tych krajach NIE OBOWIĄZUJĄ! Co prawda chodzi tutaj o osoby pełnoletnie, ale ten przykład unaocznia, że szaleństwo lewicowo-liberalnych europejskich elit nie tylko, że nie zamierza cofać się ani o krok, ale jeszcze gwałtownie przyśpiesza!
Wybory w Stanach Zjednoczonych mają kluczowe znaczenie dla całego świata zachodniego, bo odpowiedzą nam na pytanie, czy szala przechyli się na stronę zdrowego rozsądku, czy też dociąży obóz szeroko rozumianej lewicy liberalnej, która – w opisywanej sprawie – wprost ze skalpelem przeprowadza inżynierię społeczną, dosłownie kalecząc psychicznie i fizycznie młodych (niezwykle podatnych na naciski) ludzi. Jeżeli nie wynik wyborów w USA, to dopiero pierwszy przegrany proces odszkodowawczy dla osoby, która dokonała tranzycji, a później doszła do wniosku, że została zmanipulowana, może powstrzymać to galopujące szaleństwo. Dlatego, chociaż Trump nie jest bohaterem z mojej bajki, trzymam za niego kciuki.
*Woke – wyrażenie pochodzące z afroamerykańskiej odmiany języka angielskiego, które pojawiło się w latach 30. XX wieku i oznaczało „przebudzoną” świadomość braku sprawiedliwości społecznej i rasizmu. Z czasem wyrażenie to oderwało się od swojego pierwotnego znaczenia. Wyrażenie „woke” jest politycznie wykorzystywane w dyskursie krążącym wokół tematu radykalnej lewicy i – podobnie jak wyrażenia: poprawność polityczna, cancel culture i wojownik sprawiedliwości społecznej – bywa ono używane w negatywnym i często sarkastycznym brzmieniu wymierzonym w skrajną lewicę.