15.2 C
Gdynia
piątek, 20 września, 2024

USA grożą Ukrainie

Share

Stany Zjednoczone naciskają na Ukrainę, by zaprzestała ataków na rosyjskie rafinerie — podaje „Financial Times”. Biały Dom uważa, że ataki te prowokują ryzyko rosyjskich uderzeń na ropociągi, z których korzysta również Zachód, a także mogą windować ceny ropy naftowej.

Wyobraźmy sobie sytuację, a powinniśmy – niezależnie od tego czy całe to wojenne uniesienie polskich elit ma pokrycie w rzeczywistości- że znajdujemy na miejscu Ukrainy. W jakimś momencie konfliktu Bruksela, Berlin czy Waszyngton „proszą” nas (czytaj: wydadzą polecenie), abyśmy nie atakowali zakładu X, funkcjonującego na głębokim zapleczu wroga, bo tam produkowane są – dajmy na to – komponenty do pralek. A jak gospodynie z Brukseli, Berlina czy Waszyngtonu nie będą mogły prać, to będzie to sprawa (sensu stricto) polityczna i taki prezydent Biden może stracić swoje stanowisko.  

W żadnym wypadku i na żadnym poziomie konfliktu (przed również) nie możemy być uzależnieni od sojuszników. Chodzi o to, że w każdej sytuacji sprawczość decyzyjna musi znajdować się po naszej stornie i nie możemy dopuścić, by inny ośrodek „odciął nam tlen”, jeżeli tylko uzna, że tym sposobem wywrze na nas skuteczny nacisk. Z całą pewnością powinniśmy posiadać własne hełmy, a nie czekać, aż Belin przyśle nam (lub nie) 5 tysięcy kasków budowlanych z demobilu. Przy czym nie o hełmy tutaj  chodzi, ale o np. rakiety dalekiego zasięgu, którymi możemy razić cele oddalone od nas o setki kilometrów. Taką decyzję muszą podejmować polscy wojskowi, a nie politycy obcych państw!!! 

Przypominam sytuację z wojny polsko-bolszewickiej, kiedy to zachodni (skomunizowani) dokerzy blokowali dostawy broni i amunicji dla walczącej Polski. Pomoc przyszła od Bratanków (Węgrów), którzy na własny kosztu wysłali przez Rumunię pociąg z zaopatrzeniem wojskowym, w którego skład wchodziło: 30 tysięcy karabinów Mauser i kilka milionów części zapasowych, 48 milionów naboi karabinowych Mausera, 13 milionów naboi Mannlichera, amunicję artyleryjską, 440 kuchni polowych, 80 pieców polowych. 

„Odrzucam pomoc dla Polski, nawet wobec niebezpieczeństwa, że może zostać pochłonięta. Przeciwnie – liczę na to” – pisał gen. Johannes von Seeckt, szef Sztabu Generalne-go Reichswery. Już po wojnie nakreślił słowa: “Egzystencja Polski  – jest nie do zniesienia i nie do pogodzenia z życiowymi interesami Niemiec. Musi ona zniknąć i zniknie wskutek własnej słabości i za przyczyną Rosji – z naszą pomocą. Istnienie Polski dla Rosji jest jeszcze bardziej nieznośne aniżeli dla nas; żadna Rosja nie przystanie na Polskę. Wraz z Polską upadnie jeden z najsilniejszych filarów pokoju wersalskiego, dominująca pozycja Francji (…). Restytucja szerokiej granicy między Niemcami a Rosją jest przesłanką obopólnego wzmocnienia. Przywrócenie Rosji i Niemcom granic z 1914 roku powinno stać się podstawą wzajemnego porozumienia“.

Oczywiście dzisiejsze Niemcy i Stany Zjednoczone są zupełnie inne…ale po co narażać naszych sojuszników na stres, kiedy to będą musieli podjąć decyzje, które nie zyskają aprobaty nad Wisłą. A i naszych polityków żal, bo „przyjaźń” odmieniają przez wszystkie możliwe przypadki. A i to też skądś znamy…

Subskrybuj za darmo

Nie przegap żadnej historii dzięki powiadomieniom

Najnowsze

Czytaj także

Polecamy