Grzechem głównym PiS-u była organiczna niezdolność do zawiązywania koalicji. Z kimkolwiek. Było to wyraźnie widać w czasie, gdy PiS był przy sterach władzy. Naturalny, chociaż trudny sojusznik, Konfederacja, była systematycznie „wycinana” przez PiS i dopychana do prawej ściany. Najlepiej było to widać w tzw. telewizji publicznej, gdzie na polityków Konfederacji był założony swoisty zapis. Dla telewizji była to formacja ewidentnie przezroczysta, czyli kompletnie niewidoczna.
W PiS-ie (w gremiach decyzyjnych) rozpatrywany był jedynie wariant A – pełne i samodzielne zwycięstwo nad obozem lewicowym. Wariant B – nie uzyskujemy większości i szukamy koalicjanta – nie był w ogóle brany pod uwagę. I pod wariant A budowano całą strategię walki, którą można ująć w zdaniu: dorżnąć wszystko, co rusza się po prawej stronie, bo to jest dla nas (PiS-u) groźne. Jest w tym poglądzie pierwiastek racjonalności, bo historia zna przykłady, gdy silniejszy podpierał słabszego, ale nie dostrzegł tego krytycznego momentu, w którym słabszy nabrał „politycznej tężyzny” i (w efekcie) wysadził z siodła swojego protektora. Na myśl przychodzi mi rozłam w Unii Wolności, której część działaczy powołała do życia Platformę Obywatelską. Dzisiaj współrządzi ona Polską, a o UW pies z kulawą nogą już nie pamięta.
Ryzyko należało podjąć, ale PiS tego nie zrobił. Konfederacja zdobyła zaledwie 7,16 proc. głosów i odpadła z gry… razem z PiS-em. Gdyby Konfederaci uzyskali wynik 14,4 proc. (Trzecia Droga) – formacje centroprawicowe uzyskałyby większość: RAZEM 259 szabli w Sejmie. I pozamiatane. No, ale gdyby babcia miała wąsy, byłaby oczywiście dziadkiem. Wydaje mi się, że politycy PiS w końcu zrozumieli swój błąd i przyjęli amerykański model budowania „WIELKIEGO NAMIOTU”, w którym mieszczą się różne formacje – od środka sceny politycznej do jej prawej ściany. Celem tego „WIELKIEGO NAMIOTU” nie jest bratobójcza walka, a zdobycie władzy i tym samym urwanie głowy lewicowej hydrze.
Dlaczego uważam, że „w końcu PiS zrozumiał swój błąd”? Otóż telewizje sprzyjające partii Kaczyńskiego (TV Republika oraz wPolsce24) zaczęły zapraszać posłów Konfederacji. Piekło zamarzło. Jakoś dziwnie łechce mnie pod lewą pachą, że ktoś przełożył wajchę i nagle dziennikarze dojrzeli polityków Konfy. I co ważne – Kaczyński wziął udział w Marszu Niepodległości… Przypadek? Nie sądzę. Wybory, panie, wybory za pasem.
Lepiej późno niż wcale.