Czy w czasie kryzysu, np. pandemii, opozycja powinna krytykować rządzących? Blisko 50 procent badanych w sondażu zleconym przez dziennik „Rzeczpospolita” opowiedziało się, że nie. Oczywiście nie chodzi o żadną pandemię (tę tu wprowadziłem z premedytacją), a o powódź przetaczającą się obecnie przez południowo-zachodnią Polskę. Powódź i pandemia to dwa jakże różne zjawiska. Tutaj premier Tusk „wspiera” rząd Morawieckiego w czasie pandemii. Czy mam do premiera Tuska pretensje? Nie, bo robił to, do czego był powołany!
Do czego zmierzam? Ano do tego, że opozycja i media są od tego, by recenzować rządzących, gdyż jest to ich podstawowa rola, której (w państwie demokratycznym) nie mogą się zrzec. Zrzekając się swoich kompetencji, zaprzeczają swojej misji i przestają być potrzebne – mają już wolne, mogą iść na kawę. I nie może być to państwo „demokracji walczącej”, bo w takim państwie krytyka jest zbędna – tylko sypie piach w szprychy „świetnie” działającej maszyny.
Najlepszym przykładem jest konferencja marszałka Hołowni, który na pytanie dziennikarza o zaplecze koalicji rządzącej, składającej się m.in. z tzw. organizacji ekologicznych przeciwnych budowaniu polderów zalewowych, odparł (zwracając się do dziennikarza): „A co pan zrobił w ostatnich latach, by zwiększyć bezpieczeństwo powodziowe Polski?” (można zobaczyć tutaj:link). Czy teraz dziennikarze reprezentujący nieprzychylną wobec rządu linię programową będą kierowani na wały przeciwpowodziowe, a ci, którzy mieli te wały sypać, do piór, niech piszą dobrze o władzy?
Wystarczy, iż pan dziennikarz płaci podatki (i nie uczestniczy w protestach tzw. ekologów), a więc ma pełne PRAWO pytać i wymagać! Zakładam, że dziennikarz również nie patroluje granicy polsko-białoruskiej, nie lata myśliwcem, nie przeprowadza skomplikowanych operacji chirurgicznych (nieskomplikowanych również) – on pisze, bo taka jest jego rola. Rolą marszałka jest odpowiadać z sensem, a nie bez sensu. Jak widać, jest to zadanie ponad siły pana Hołowni, chociaż pan marszałek bierze za to pieniądze. I to niemałe.
Z całą pewnością kilka spraw należy (w przyszłości) wyjaśnić. Jedną z nich jest pytanie, czy rząd w obliczu zbliżającej się katastrofy zadziałał w porę i w czas. Pytanie to jest jak najbardziej zasadne, bo w przestrzeni publicznej pojawia się coraz więcej informacji, że rząd zwyczajnie zaspał, co teraz próbuje nadrobić programem informacyjnym: „Z życia sztabu kryzysowego”, gdzie bywa zarówno strasznie, jak i śmiesznie, jak wówczas, gdy wojewoda lubuski Marek Cebula nagle wypalił wprost do premiera: „Henryk Matysik, były wójt Kolska, poprosił: Przekaż panu premierowi, że jest wielki. Przekazuję, dziękujemy bardzo”. Spocznij! Ponieważ w tym momencie piłem poranną kawę, musiałem zmienić koszulę na nową. Proszę przekazać wojewodzie Cebuli, że jest super i że mnie rozbawił… do łez, jak to Cebula ma w zwyczaju.
Na horyzoncie pojawiły się sprawy znacznie większego kalibru. Oto dr Grzegorz Chocian oświadczył publicznie, że był werbowany przez… wywiad niemiecki. Szok! Nie dość, że „przyjaciele”, to jeszcze „przyjaciele” z Unii Europejskiej! Ale co ma piernik do wiatraka? Otóż dr Chocian, występując w programie „Punkt widzenia” (Polsat), gdzie jednym z poruszonych tematów były protesty ekologów w kontekście obecnych problemów powodziowych, oświadczył: „Ci, którzy protestują, nie mają nawet kierunkowego wykształcenia. Nimi nie zawsze powoduje sponsor, ale także oficer prowadzący. (…) Pora mówić o tym otwarcie, to gra wywiadów na terenie Polski”. To, że wywiady próbują zatrzymać jakąś inwestycję, wydaje się być oczywistą oczywistością, ale że w… Polsce? I to Niemcy?! Być nie może!
Jest więc nad czym myśleć.
Uśmiechnij się POLSKO!
Premier wizytuje szkoły w województwie dolnośląskim. Na jednej z lekcji mały Jasiu zadaje pięć pytań:
dlaczego nie wysyłano ostrzeżeń?
dlaczego nie opróżniono zbiorników?
ile jest ofiar śmiertelnych tegorocznej powodzi?
dlaczego nie można latać dronami nad zalanymi terenami?
ile procent pomocy dla powodzian przejmie WOŚP?
Niestety zadzwonił dzwonek i lekcja została przerwana. Po przerwie dzieci wracają do zadawania pytań i zgłasza się Krzysiu.
Mam siedem pytań:
dlaczego nie wysyłano ostrzeżeń?
dlaczego nie opróżniono zbiorników?
ile jest ofiar śmiertelnych tegorocznej powodzi?
dlaczego nie można latać dronami nad zalanymi terenami?
ile procent pomocy dla powodzian przejmie WOŚP?
dlaczego dzwonek zadzwonił 15 minut za wcześnie?
gdzie jest Jasiu i nagranie Żakowskiego z TVP Info?
Panie Henryku, jest Pan zbyt surowy wobec naszego premiera! Proszą docenić ogrom jego poświęcenia! Po pierwsze, pan premier zdjął krawat i wdział T-shirt w wymownym kolorze khaki! Po drugie nie ogolił się (choć ci, którzy wiedzą, gdzie nocował, mówią, że łazienka tam jest, i to luksusowa; ale solidaryzował się z tymi, którzy się nie golą, bo nie mają jak). Po trzecie – ta szczawiowa ze słoika! Dalej: kawa z plastikowego kubka! A po piąte przez dziesiąte: wściekał się! Tyle „aktorszczyzny” wykrzesać przy tym kryzysowym stole! Przecież to chyba musiał przećwiczyć przed lustrem, takie wściekanie się! A zatem pan premier się poświęca, a my bierzmy się do roboty! Ja jeszcze żadnego zbiornika retencyjnego nie wybudowałam. A Pan?
Panie Henryku, zgadzam się z p. Karoliną. Jest Pan nazbyt surowy dla naszego Pana Premiera. Proszę zwrócić uwagę, jaki On – będąc tak bardzo zapracowany – jest jednocześnie spostrzegawczy. Otóż trakcie jednego ze sztabów kryzysowych dojrzał, że niezależna telewizja rządowa, tfu co ja mówię, telewizja publiczna, dopuściła się przekłamania, na pasku było napisane Mietkowo, zamiast Nietkowo. Widzi pan jaki sokoli wzrok ma nasz Pan Premier. Jedna literka różnicy i dojrzał. Nie tylko dojrzał ale kazał natychmiast poprawić. I niezależna telewizja rządowa (sorry znowu skucha) publiczna oczywiście, przekłamanie poprawiła.