„Podejmiemy decyzję o przywróceniu strefy buforowej w pasie mniej więcej 200 metrów tam, gdzie jest to konieczne z punktu widzenia skutecznego działania państwa polskiego przy granicy” – oświadczył premier Donald Tusk. I niech ktoś teraz powie, że nasz premier nie potrafi podejmować decyzji odważnych i śmiałych? Potrafi. Zuch nie harcerz! Ponoć po ataku nielegalnego imigranta na polskiego żołnierza premier Tusk tak się wściekł… tak się wściekł, że mu żyłka prawie że nie pękła. A jednak nie pękła, co dowodzi dużej siły charakteru i opanowania, w sytuacjach, w których to Donald słusznie się wścieka.
Mnie się wydawało (od zawsze), że nigdy nie można było podejść do pasa granicy państwa, bo tam w krzakach czaili się strażnicy z bloczkiem mandatowym i z pistoletem gotowym do strzału. Z tego oczywistego błędu wyprowadzili mnie posłowie Starczewski, Joński oraz Szczerba, którzy to latali po granicy jak wolny smród po gaciach. Nie wiem czy premier Tusk poinformował już swoich totumfackich, że teraz po granicy biegać nie wolno, bo posłowie Joński i Szczerba wyglądają na takich, co to w każdej chwili gotowi są ubrać trampki i ruszyć w drogę.
Jak to się wszystko zmienia! Jak w jakimś szalonym kalejdoskopie. Jeszcze wczoraj pluli na strażników granicznych, a dzisiaj czyszczą im przyłbice z plwocin. Tusk mówi czystym Kaczyńskim i wydaje się, że elektorat KO nie widzi tutaj żadnej sprzeczności! Jak za dotknięciem jakiejś czarodziejskiej różdżki – wymazujemy, to wszystko co było drzewiej i piszemy historię na nowo. I w tej nowej historii nie ma już miejsca na Jońskiego, Szczerbę i Starczewskiego. Ktoś ich wymazał gumką jak tow. Jeżowa ze zdjęcia ze Stalinem. Niby byli na granicy, ale ich nie było. Skomplikowane, a jednak takie proste. Napoleon Bonaparte mawiał, że głowa bez pamięci, to jak twierdza bez garnizonu. Donald Tusk liczy na to, że Polscy będą tego garnizonu szukali…W ostatnich wyborach się nie przeliczył.
