17.1 C
Gdynia
czwartek, 19 września, 2024

Alarm dla Polski!

Share

Umiesz liczyć, licz na siebie

Prezydent Andrzej Duda oraz premier Donald Tusk spotkają się dzisiaj w Białym Domu z Joe Bidenem. Z grubsza wiemy o czym będą panowie gaworzyli – o BEZPIECZEŃSTWIE. – Nie ma potrzeby rozmieszczenia większej liczby żołnierzy na polskiej granicy – powiedział prezydent USA. I słusznie! Nam nie jest potrzebne zwiększenie kontyngentu amerykańskich żołnierzy w Polsce, bo jak USA będą miały przystąpić do wojny, to przystąpią. Jeżeli jednak USA nie będzie chciała wykopać toporów wojennych, to nawet 100 tys. żołnierzy nam nie pomoże – jeżeli zamkną się w bazach i będą czekali na helikoptery ewakuacyjne.

Bill Clinton prowadził swoją kampanię prezydencką pod hasłem: „Gospodarka głupcze!”. Dzisiaj każdy liczący się polski polityk powinien nad swoim biurkiem powiesić tabliczkę: „Armia, głupcze!”. Armia, to oczywiście przemysł zbrojeniowy, który natychmiast powinien przestawić się na tory wojenne, to również CPK, które musi ruszyć z kopyta (jako centrum przeładunkowe dla wojska) i to także (a może przede wszystkim) edukacja, która „wychowa” żołnierzy gotowych do poświęceń. I tutaj potrzebna jest gwałtowna polityczna dekapitacja pani minister Barbary Nowackiej, na kogoś bardziej zdecydowanie bojowego. Pani minister nie jest w stanie pojąć, że w polskiej armii nie ma ateistów (to oczywista przenośnia)!

Nie możemy również uzależnić się sprzętowo w jakimkolwiek obcym państwie, nawet sojuszniczym. Musimy produkować i dostarczać amunicję dla naszego wojska we własnym zakresie, to na wypadek, gdyby komuś w Berlinie czy Waszyngtonie przyszło do głowy zamknąć źródełko z dostawami, z czym teraz mierzą się Ukraińcy. Dzisiejszymi obietnicami wsparcia jutro się nie obronimy.

Dwa lata temu Paweł Jędrzejewski na naszych łamach pisał: „Trzeba być realistycznym, czyli umieć sobie wyobrazić sytuację, w której prezydent USA (bo NATO to USA) stwierdzi, że militarne zaangażowanie w sprawie zaatakowanej Polski jest logistycznie nie do przeprowadzenia, czyli trzeba pozostać przy dyplomacji. A poza tym – taka może być argumentacja – czy wolno ryzykować wojną światową i zagładą globu w wojnie nuklearnej, żeby bronić kraju, z którym od co najmniej XVIII wieku były zawsze same kłopoty. Dlatego jedyna droga, to postawienie polskiej armii na takim poziomie, żeby Rosji – która miała, ma i będzie miała ambicje imperialne – nie opłacało się Polski atakować.  I to niezależnie czy Rosją będzie rządził Putin, czy ktoś od niego bardziej agresywny. To nie daje, rzecz oczywista, żadnych gwarancji, ale co lepszego da się wymyślić? Starożytna maksyma “Chcesz pokoju – szykuj się do wojny” jest zawsze aktualna”.

Słowa red. Jędrzejewskiego nic nie straciły na swojej aktualności. Powinniśmy pamiętać, że dziesięciu przyjaciół (NATO w obecnym stanie) – to dziesięć spróchniałych gałęzi.

Subskrybuj za darmo

Nie przegap żadnej historii dzięki powiadomieniom

Najnowsze

Czytaj także

Polecamy