Strona informacyjna

Nieobecność Trzaskowskiego w debacie dowiodła, że jest on...zbędny!

    Mosty zaufania – oto czego potrzebuje PiS

    Date:

    Kilka dni temu redaktor H. Piec opublikował, na łamach Merkuriusza24.pl, wywiad z Krzysztofem Ardanowskim, o którym ostatnio dość głośno. Głośno, bo wystąpił z PiS i ma zamiar zakładać nową partię (hyr niesie, że w tym celu chce wyszarpać kilku posłów z PiS). Oczywiście K. Ardanowski idee ma szczytne. Nowa partia ma być po to, aby budować sprawiedliwą ojczyznę, zatrzymać zielony ład, no i odsunąć od władzy Platformę (to ostatnie nie zostało wprost wyartykułowane, ale taki wniosek można wyciągnąć z jego krytycznych wypowiedzi o szefie Platformy Donaldzie Tusku). Ale jak to mówi ludowe przysłowie – dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. No bo jaki realny skutek będzie z zakładania nowej partii na prawicy? Ano taki, że nastąpi rozdrobnienie środowiska prawicowo-konserwatywnego i Wielka Smuta na prawicy przez wiele lat. I w efekcie, rządy Platformy również przez wiele lat.

    W takim razie co jest potrzebne, aby Prawo i Sprawiedliwość mogło znowu rządzić? W kilku słowach (no może więcej niż w kilku) postaram się odpowiedzieć na to pytanie. Otóż po ostatnich wyborach parlamentarnych mamy w Polsce nienormalną sytuację polityczną. Ta nienormalność polega na tym, że w kraju rządzi partia, która wybory przegrała, czyli PO (oczywiście formalnie rządzi koalicja, ale chyba nikt nie ma złudzeń, kto tak naprawdę w Polsce dzisiaj rządzi). Natomiast partia, która wybory wygrała (czyli PiS) jest w opozycji.

    W systemie demokratycznym zwykła i naturalna kolej rzeczy jest taka, że rząd tworzy partia, która wybory wygrywa. I tak jest praktycznie we wszystkich krajach europejskich o utrwalonej demokracji (ostatnio wyłamała się Francja, ale tam jest system prezydencko-parlamentarny a nie gabinetowo-parlamentarny). Natomiast w Polsce mamy inaczej niż w całej Europie. U nas rząd tworzy partia, która wybory przegrała!

    Co więcej, jak na ironię jest to partia, która odwołuje się do marzenia Polaków o nowoczesnym i europejskim państwie.  A jak jest z tą nowoczesnością Platformy pokazały ostatnie miesiące. Platforma rządzi niewiele więcej niż pół roku a w sprawie rozwoju i nowoczesności szydło wyszło z worka. Nowoczesne, światowej klasy lotnisko – nie, regulacja Odry i rozwój żeglugi śródlądowej (tańszej i bardziej ekologicznej niż transport drogowy i kolejowy) – nie, małe elektrownie jądrowe (nowoczesność sama w sobie) – nie, rozwój portów – nie, amerykańska tarcza antyrakietowa (bezpieczeństwo) – nie. A do tego jeszcze akcja PiS-u – „Tak dla rozwoju”.  Jak to, tak? Przecież PiS to zaścianek a Platforma to nowoczesność. Przecież to my zwolennicy Platformy, mieliśmy monopol na nowoczesność i rozwój. I teraz nie możemy popierać akcji, która ma na celu rozwój kraju? I myślę, że dysonans poznawczy w tej sprawie zaczyna doskwierać (wielu) zwolennikom Platformy.

    No tak, ale faktem jest, że Platforma, mimo tego, że wybory przegrała – rządzi. Natomiast, Prawo i Sprawiedliwość, które wybory wygrało jest w opozycji. Dlaczego tak się stało? 

    Otóż PiS rządził samodzielnie przez dwie kadencje. I cała kampania wyborcza (ostatnia) była prowadzona tak, aby zdobyć po raz trzeci samodzielną większość. I dobrze! Dążyć do zwycięstwa aby samodzielnie rządzić nie jest niczym nagannym. Ale to się nie udało. Zwycięstwo było, ale nie na tyle przekonujące, aby rządzić samodzielnie. I tu kłania się zasada racjonalnego działania. Co będzie, gdy podstawowy cel nie zostanie osiągnięty? Czyli, oprócz „planu A” (samodzielna większość), musi być również „plan B” (na okoliczność braku samodzielnej większości). I tak się stało, PiS co prawda wybory wygrało, ale bez samodzielnej większości. A „planu B” niestety nie było.

    Do rządów koalicyjnych potrzebna jest współpraca. Natomiast cała kampania wyborcza nastawiona była na zwarcie a nie na (przyszłą) współpracę. Nie mówię o współpracy z głównym oponentem PiS-u, czyli Platformą. Nie o taką współpracę chodzi. I nie mówię tak dlatego, że nie jestem zwolennikiem Platformy. Taka współpraca co do swojej istoty nie ma sensu i praktycznie nie jest możliwa. Otóż PiS i PO są głównymi politycznymi przeciwnikami. I uosabiają dwa podstawowe nurty polityczne; prawicowo-konserwatywny (PiS) i liberalno-lewicowy (PO). Toteż jest sprawą oczywistą, że współpraca pomiędzy głównymi przeciwnikami politycznymi, reprezentującymi zupełnie odmienne poglądy polityczne jest niemożliwa i praktycznie nigdzie w Europie nie ma miejsca (wyjątkiem były rządy tzw. Wielkiej Koalicji (CDU/CSU-SPD) w Niemczech, ale wyjątek potwierdza regułę). Chodzi natomiast o współpracę z mniejszymi ugrupowaniami, których profil polityczny jest zbliżony czy też podobny, a więc Konfederacją, PSL-em czy też Polską 2050.

    I tego planu B – trzeba to powiedzieć otwarcie – PiS nie miał. Tym bardziej jest to istotne, że samodzielna większość, jak już wspomniałem przed chwilą, jest wyjątkiem a nie regułą. Ten wyjątek zdarzył się u nas dwa razy. Natomiast jest mało prawdopodobne, żeby zdarzył się ponownie. Sytuacja w innych europejskich krajach to potwierdza. W UE (o ile mi wiadomo) nigdzie nie ma rządów jednej partii politycznej, wszędzie są koalicje. A ponieważ my też jesteśmy w Europie, to należy założyć, że u nas będzie podobnie. A właściwie to już tak jest.

    Kampania wyborcza jaka była taka była – i co się stało, to już się nie odstanie. Ważne jest natomiast to, co przed nami. Trzeba założyć jako realny ten scenariusz, który się zdarzył w czasie ostatnich wyborów parlamentarnych. Wygrywamy wybory (PiS wygrywa), ale bez bezwzględnej większości. Co robić?

    Trzeba cierpliwie budować mosty zaufania. Mosty zaufania do partii politycznych, tych które obecnie są w koalicji z Platformą. Jak? W ciszy i spokoju tworzyć koalicje ad hoc. Koalicje dla spraw małych i dużych, spraw ważnych dla Polaków, ważnych niezależnie od przekonań i poglądów politycznych. Koalicja jest jaka jest, ale to jaka będzie po następnych wyborach, zależeć będzie również od PiS-u. Żeby rządzić, trzeba mieć nie tylko „plan A”, ale również i „plan B”.

    To trzeba robić – czyli budować mosty zaufania z partiami, które są. A nie zakładać nową partię.

    Tadeusz Hatalski
    Tadeusz Hatalski
    kapitan żeglugi wielkiej

    Wesprzyj autora!

    Jeśli doceniasz pracę autora i chcesz go wesprzeć, możesz wpłacić symbolicznego grosika na jego dalszą twórczość. Każda pomoc ma znaczenie i motywuje do tworzenia kolejnych wartościowych treści. Dziękujemy za wsparcie!

    Subskrybuj

    spot_imgspot_img

    Popularne

    Więcej w temacie
    Powiązane tematy

    Sadowy persona non grata! Czy Mentzen podzieli los Pierackiego?

    Starcie Mentzena z merem Lwowa o kult Bandery nabiera tempa! Sadowy nazwał go „prorosyjskim”, a Mentzen odgryzł się mocną ripostą. Czy Polska powinna stanowczo reagować na gloryfikację UPA?

    Mordercy demokracji! Kto wpływał na decyzję Sądu Konstytucyjnego?

    Thierry Breton zasugerował możliwość unieważnienia wyborów w Niemczech, jak miało to miejsce w Rumunii. Jego słowa budzą obawy o ingerencję UE w proces demokratyczny i kontrolę nad wyborami.

    Zuckerberg kapituluje! Facebook nie będzie cenzurował

    Meta ogłasza zmiany: mniej weryfikacji faktów, więcej neutralności politycznej. Zuckerberg rezygnuje z dawnych ograniczeń, otwierając platformy na nowe podejście do wolności słowa. Co to oznacza?

    Orban vs. Tusk: Co rozumie polski premier?

    Postawa Viktora Orbana wobec sprawy azylu dla posła Romanowskiego kontrastuje z emocjonalnym zachowaniem Donalda Tuska. Jak Węgry dystansują się od polskich sporów?