Kiedy rozmawiam ze znajomymi i mówię, że zbliża się zachodnioeuropejski zamordyzm, to – szczególnie ludzie uważający się za wyjątkowo oświeconych – z niedowierzaniem kręcą głowami. Jaki zamordyzm? Przecież rozmawiamy o krajach, które same o sobie mówią, że panuje u nich utrwalona demokracja, a przecież demokracja = wolność, a nie żaden zamordyzm! Otóż – będę to powtarzał bez przerwy – nie po to lewica liberalna zdobyła władzę w zachodniej Europie, by ją teraz oddać w wyniku jakiegoś głosowania! „Nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy” – miał powiedzieć Józef Stalin, którego ideologicznych potomków w Europie są legiony.
Thierry Breton, były francuski komisarz UE, zasugerował że może dojść do unieważnienia wyników wyborów w Niemczech, tak jak miało to niedawno miejsce w Rumunii. „Zachowajmy spokój i egzekwujmy nasze przepisy w Europie, gdy istnieje ryzyko ich obejścia i gdy mogą, jeśli nie będą egzekwowane, prowadzić do ingerencji. Zrobiliśmy to w Rumunii i oczywiście będziemy musieli to zrobić, jeśli zajdzie taka potrzeba, w Niemczech – powiedział Breton. Jest to kolejna wypowiedź przedstawiciela zachodnioeuropejskich elit, który mówi wprost, że „każdy klient może otrzymać samochód w dowolnym kolorze, pod warunkiem, że będzie to kolor czarny” (wypowiedział Henry Ford, założyciel Ford Motor Company).
Wypowiedź byłego Komisarza UE Thierry Breton budzi obawy, że unieważniono wybory w Rumunii z pomocą ingernecji UE. Jego słowa sugerują, że UE jest gotowa powtórzyć ten scenariusz w innych krajach :
„Zrobiliśmy to w Rumunii, jeśli będzie trzeba, zrobimy to i w Niemczech… pic.twitter.com/GqRKXuWplg— Merkuriusz24.pl (@Merkuriusz24) January 11, 2025
Ale, ale…. zatrzymajmy się na chwilę nad tym co powiedział Thierry Breton. Co to znaczy „zrobiliśmy to w Rumunii”? Kto „to” zrobił, jak „to” zrobił i na podstawie jakich przepisów „to” zrobił? Czy istnieje dokument, w którym jakieś ciało UE oficjalnie zwraca się do Sądu Konstytucyjnego w Rumunii z apelem/wnioskiem o unieważnienie I tury wyborów? A może dochodziło do jakiś nieformalnych nacisków na rumuńskich sędziów? Jeżeli tak, to na których sędziów i kto je (owe naciski) wywierał? Są to bardzo ważne pytania, bo mamy prawo wiedzieć czy wśród zachodnioeuropejskich elit nie działa jakaś zorganizowana grupa przestępcza, która (w sposób jak sądzę niejawny) wpływa na wynik wyborów? Przypomnę tylko, że podstawowym filarem demokracji jest niepodważana zasada, że to obywatele są najwyższą władzą. Decyzje podejmowane w systemie demokratycznym, czy to poprzez wybory lub referenda i muszą odzwierciedlać wolę narodu. Suwerenność oznacza zatem, że władza rządzących pochodzi z mandatu udzielonego przez obywateli.
Być może mamy do czynienia z pewnym lapsusem językowym Thierry Breton’a, być może doszło do swoistego przekłamania w czasie tłumaczenia jego słów…ale odnoszę wrażenie, że ostatnio coraz częściej w przestrzeni publicznej pojawiają się wypowiedzi, że demokrację należy kontrolować. Oczywiście nikt nie mówi wprost o kontroli – wprost przeciwnie: mówi się o obronie demokracji, ale kto będzie decydował, komu damy po mordzie w ramach samoobrony – tego nie wiemy. Możemy się jedynie domyślać, że będzie to salon lewicowo-liberalnych elit, który ma tyle wspólnego z demokracją co ryba z jazdą na rowerze.