Na początku października ruszył projekt Legionu Ukraińskiego, lecz o dziwo, nie „zażarł”. Ciekawe dlaczego? Czym w ogóle miała być ta formacja? Cytując „Rzeczpospolitą”:
„Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom i potrzebom naszego sąsiada walczącego z rosyjską agresją, Polska zadeklarowała gotowość do wsparcia w organizacji i prowadzeniu szkoleń dla ukraińskich ochotników – obywateli z Ukrainy czasowo przebywających na terytorium RP” – opisuje wydział prasowy MON. I dodaje, że w momencie, gdy będzie pierwsza grupa kilkuset ochotników, „szkolenie rozpocznie się niezwłocznie”. Na razie jednak nie ruszyło. Zapytaliśmy Sztab Generalny WP, kiedy może się to stać. Czekamy na odpowiedź.”
Pozwólcie, że spróbuję Wam, drodzy Czytelnicy, przybliżyć źródło problemu. Już na samym początku otwartego konfliktu na Ukrainie sam wspomagałem, jako były żołnierz, nasze służby na granicy. Lecz ci uchodźcy, którzy wtedy przybywali do naszej Ojczyzny, to faktycznie byli ludzie starsi, kobiety i dzieci. Niestety, obecnie widzę (mieszkam na Podkarpaciu) coraz więcej młodych, zdrowych mężczyzn, rozbijających się drogimi furami po naszych miastach. Pytałem kilku ich, dlaczego nie walczą za swój kraj. Śmiali mi się w oczy. Cytując tych dżentelmenów: „na front idą frajerzy”… I doszedłem do pewnych wniosków. Jakby nie patrzeć, Ukraina jako państwo istnieje od około trzydziestu lat. Rządzą nim oligarchowie i mafie, a większość obywateli nie ma tożsamości narodowej… Na terytorium Ukrainy mieszkają Polacy, Rosjanie, Tatarzy i Kozacy, z których jeszcze sowieccy komuniści zrobili „na siłę” Ukraińców. Nie dziwi więc, że ludzie, którzy nie mają tożsamości narodowej, nie chcą się bić na wojnie, bo w sumie dla kogo mają narażać życie? Dla kraju, z którym się nie utożsamiają? Dla oligarchów, którzy z Ukrainy zrobili sobie prywatny folwark? Nie sądzę…
Wracając jednak do Legionu. Co jest oferowane ochotnikom do tej jednostki? Z informacji, które podaje strona ukraińska, wynika, że obywatele Ukrainy mogą składać wnioski na stronie internetowej centrum rekrutacyjnego Legionu Ukraińskiego. Wstępna weryfikacja trwa około dwóch tygodni. Ochotnicy po podpisaniu kontraktu mają odbyć 35-dniowe szkolenie na poligonie, a później także szkolenie specjalistyczne w bazach NATO w innych krajach. Ukraińcy obiecują ochotnikom, którzy przebywają na terenie Polski, wysoką pensję w czasie zadań realizowanych w Ukrainie – dla szeregowego nawet 190 tys. hrywien miesięcznie (ok. 19 tys. zł) i możliwość spędzania urlopu w dowolnym kraju. Strona ukraińska zaznacza, że nie są istotne okoliczności opuszczenia Ukrainy. Dodaje, że doświadczenie wojskowe nie jest wymagane. Według ukraińskiej ambasady państwo zapewnia im mundury i wsparcie logistyczne, a Polska broń i sprzęt szkoleniowy. I tutaj bym się znowu zatrzymał, gdyż mam jedno pytanie: a dlaczego my mamy cokolwiek Ukraińcom zapewniać?! Za darmo??!! Do dzisiaj przekazaliśmy na Ukrainę sprzęt, broń i amunicję za gigantyczne sumy, a pan prezydent Zełeński nie raczył nawet formalnie podziękować, tylko jeszcze wysyła roszczenia w stosunku do nas… Polacy nie strzelają do rosyjskich rakiet i niewystarczająco nam pomagają… Czy mamy wywołać III Wojnę Światową?! Warto dodać, że do dnia dzisiejszego Zełeński nawet się nie zająknął na temat ludobójstwa na Wołyniu, a często pozuje na tle flagi czerwono-czarnej, czyli flagi używanej przez UPA Bandery – jednej z najbardziej zbrodniczych organizacji na świecie.
Reasumując: po pierwsze, jeżeli ktoś nie chce walczyć, to go do tego się nie zmusi. Po drugie, jestem przeciwny tak bezpośredniemu włączaniu się w konflikt. Po trzecie, Ukraina nie ma szans na wygranie tej wojny bez wsparcia militarnego sojuszników, a nie sądzę, by NATO zaryzykowało globalnym konfliktem. Najprawdopodobniej, po objęciu urzędu, prezydent Trump zakończy ten konflikt dyplomatycznie – tym bardziej, że zbrodniarz Putin wyraźnie czuje przed nim strach…