15.2 C
Gdynia
piątek, 20 września, 2024

Niech świat się dowie, że Śląsk do Polski należy! 17 VIII – 85. rocznica śmierci Wojciecha Korfantego

Share

Sześciu ich było – tych, którym historia przyznała dumne miano twórców polskiej niepodległości: Józef Piłsudski, Ignacy Jan Paderewski, Roman Dmowski, Ignacy Daszyński, Wincenty Witos i Wojciech Korfanty. Z pierwszą trójką nie mamy większych kłopotów. Piłsudski – to sumiasty wąs, namiętne pasjanse, ukochany koń, uwielbienie żołnierzy, kryzys przysięgowy, więzienie w Magdeburgu, Legiony, majowy zamach, spokojny urok Sulejówka, pogrzeb, który stał się narodową manifestacją patriotyzmu i hołd narodu, czyli krakowski Kopiec Piłsudskiego. Kolejny z wielkiej szóstki, Ignacy Jan Paderewski – to wirtuoz fortepianu, hipnotyczne spojrzenie, mdlejące na koncertach wielbicielki, spełniony sen o Ameryce, płomienne przemówienia o Polsce, z których jedno, to najsłynniejsze, stało się czynem, gdy w pewien grudniowy dzień wierni słuchacze chwycili w Wielkopolsce za broń, by w powstaniu zawalczyć o polskość tych ziem. Przeciwnik Piłsudskiego, Roman Dmowski, to endecja, Błękitna Armia, wiara w siły narodu, mądrość i polityczny pragmatyzm, Kolejna trójka jest słabiej znana i rzadziej wspominana – zupełnie niesłusznie. Bo tak samo jak oni, Daszyński, Witos i Korfanty byli ludźmi, bez których niemożliwy był cud Niepodległości. Temu ostatniemu zawdzięczamy nie tylko przynależność Śląska do II Rzeczpospolitej, ale też przypomnienie całemu światu, że Górny Śląsk jest i na zawsze pozostanie częścią Polski

I

Warszawa, Pawiak. Lipiec 1939 rok. Z więzienia zostaje zwolniony ciężko chory, 66-letni mężczyzna. Przewieziony do szpitala św. Józefa odchodzi 17 sierpnia, piętnaście dni przed wybuchem wojny, której – jako aktywny działacz na rzecz przyłączenia Śląska do Polski – najprawdopodobniej by nie przeżył. Ale zacznijmy od początku…

Kim były polskie dzieci czy polska młodzież, żyjące w drugiej połowie XIX wieku w rosyjskim czy pruskim zaborze, których spotkała kara wyrzucenia ze szkoły? Najczęściej nie były ani łobuzami, ani słabeuszami, tylko młodymi patriotami, którym zaborca postanowił złamać życiorys. Tak stało się i z Wojciechem Korfantym. Dzięki zdolnościom, nieugiętej woli i uporowi udało mu się jednak po latach dopiąć swego – zdał maturę a potem uzyskał wyższe wykształcenie. Znał kilka języków obcych. I posiadał wrodzony talent, który przesądził o przyszłości nie tylko jego, ale też Polski i Europy: był genialnym mówcą. Talent ten wykorzystywał w każdym miejscu i czasie, wszędzie w służbie Ojczyźnie i dla jej dobra, we wszystkich instytucjach i organizacjach, w których przyszło mu działać i służyć – a było ich niemało, poczynając od Ligii Narodów, poprzez Reichstag i Landtag, Polskie Towarzystwo Demokratyczne, Naczelną Radę Ludową czy wreszcie polski Sejm, Sejm Śląski czy Senat R

II

Równie sprawnie jak słowem mówionym posługiwał się Korfanty piórem. Jego nazwisko łączy się z kilkoma tytułami prasowymi; i tu też, niezmiennie, z godnym szacunku uporem, głosił swoje propolskie i katolickie poglądy.

Ale do historii przeszedł nie tylko jako redaktor, mówca czy poseł, lecz przede wszystkim jako genialny komisarz plebiscytu na Śląsku w 1920 roku (którego determinacji zawdzięcza Polska przekonanie nieprzekonanych Polaków do głosowania za Polską), i jako dyktator III powstania w 1921 roku (gdy okazało się, że Polska, mimo wszystko, ów plebiscyt przegrała). Gdyby nie te działania, linia podziału Górnego Śląska przebiegałaby inaczej, znacznie mniej korzystnie dla odrodzonego państwa polskiego. A bez Górnego Śląska, bez śląskiego przemysłu, nie byłby możliwy tak intensywny rozwój gospodarczy w Dwudziestoleciu.

III

Miną lata. Warszawa, Pawiak. Lato 1939 roku. Więzienie opuszcza w strasznym stanie człowiek, któremu II Rzeczpospolita zawdzięcza Śląsk. Pokonany jako polityk – przeciwnik sanacji, więzień twierdzy brzeskiej z 1930 roku na podstawie fałszywego oskarżenia, przymusowy emigrant z 1935 roku, któremu rządzący zabronili przyjechać na pogrzeb syna, aresztowany po przybyciu do Katowic w związku ze zbliżającą się wojną, podczas której chciał być potrzebny swojej Ojczyźnie… Korfanty nie zaznał wdzięczności za życia. I nie otoczyła go po śmierci słodka legenda. A jednak… nikt tak jak on nie rozumiał śląskiej duszy. Nikt tak jak on nie pokazał, że można zawdzięczać tylko swojej pracy i zdolnościom zdobycie wykształcenia i spełnienie marzeń. I nikt jak on nie marzył o służeniu ukochanej Ojczyźnie, bez zaszczytów i profitów… i nikt jak on tych marzeń, do końca, nie spełnił.

Wojciech Konfanty

Subskrybuj za darmo

Nie przegap żadnej historii dzięki powiadomieniom

Najnowsze

Czytaj także

Polecamy