Donald Tusk przed szczytem w Londynie opowiadał takie banialuki, że zęby trzonowe bolały. „Chcę bardzo wyraźnie podkreślić, że Europa się przebudziła – oświadczył szef polskiego rządu – Ten olbrzym się przebudził i mówię nieprzypadkowo olbrzym” — powiedział wyraźnie poruszony własnymi słowami nasz umiłowany premier. Po czym poszedł tanecznym krokiem w liczby, jak Marcin Hakiel do Katarzyny Cichopek w „Tańcu z Gwiazdami”.
Europa się obudziła. Unia, Ukraina, Wielka Brytania, Norwegia, Turcja – wszyscy mówią jednym głosem o pomocy Ukrainie, potrzebie ścisłej współpracy transatlantyckiej i wzmocnieniu wschodniej granicy. pic.twitter.com/Y07pM5ztBR
— Donald Tusk (@donaldtusk) March 2, 2025
„Jest taki paradoks, że 500 mln Europejczyków prosi 300 mln Amerykanów, żeby oni ich obronili przed 140 mln Rosjan. Chce się tylko powtórzyć te słowa, że umiesz liczyć – licz na siebie” — mówił premier. Dech mi zatkało, jak włosy Czesławy odpływ spod prysznica.
Z tym „olbrzymem”, to nasz umiłowany premier się wyraźnie zagalopował. Jeżeli „olbrzym”, to ewidentnie na glinianych nogach: powolny, nie dla się ukryć, że silnie przymulony po jakchiś ziołach, słabo kojarzący fakty. Jeżeli szanowny Czytelnik oglądał „Hobbita”, to tam pojawiły się jaskiniowe trolle. I te trolle doskonale oddają obraz i podobieństwo państw Unii Europejskiej.
„Należy zreformować protokoły sprawozdawcze wynikające z umów międzynarodowych, by uwzględnić wpływ armii. Wojskowi muszą też poprawić swoje zdolności szacowania wpływu infrastruktury militarnej na klimat. Zadaniem naukowców jest zaś przeanalizowanie oddziaływania konfliktów zbrojnych na globalne ocieplenie (wojna w Iraku w latach 2003–2011 spowodowała, że do atmosfery powędrowało 250 mln ton CO2). I to wojsko musi ich wesprzeć w prowadzeniu niezależnych analiz i wypracowywaniu rozwiązań pomagających chronić klimat” – czytamy w brytyjskim tygodniku „Nature”, a więc w jednym z najstarszych i najbardziej prestiżowych czasopism naukowych. Wniosek z tego jest jasny i prosty: czołgi na prąd są bardziej przyjazne środowisku, trzeba iść w tym kierunku. Należy jeszcze jedynie rozwiązać problem elektrycznych mobilnych stacji dokujących i będzie ok. Jak widać „olbrzym” aż trzęsie się tuż przed przebudzeniem, czy może już po.
Europa się budzi? Ktoś opowiedział mi oto taką historię: francuski dziennikarz pojechał na front rosyjsko-ukraiński relacjonować konflikt z bliska. Rozmawiał z żołnierzami ukraińskimi, którzy właśnie wrócili z terenów objętych ciężkimi walkami: umorusani, w błocie, potwornie zmęczeni. Opowiadali Francuzowi co właśnie przeżyli i w tym czasie palili papierosy. I jeden z tych żołnierzy – w trakcie opowiadania – rzucił już wypalonego papierosa na ziemię. Francuz zrobił mu „wykład” o ekologii, że niedopałek szkodzi matce ziemi. To jest właśnie „budząca” się Europa.
I pojawia się pytanie zasadnicze: jak to się stało, że „wielka” Europa musi prosić „mniejszą” Amerykę, by ta broniła nas przed „jeszcze mniejszą” Rosją? Jak do tego doszło, że elity europejskie są kompletnie bezbronne w obliczu rosyjskiego zagrożenia? Czy nikt nie widział, że Orkowie z Kremla zbroją się, że wykuwają miecze, że przygotowują się do wymarszu? Gdzie były te wszystkie – świetnie opłacane – wywiady państw zachodnioeuropejskich? A wystarczyło posłuchać i przeanalizować słowa śp. Lecha Kaczyńskiego, który wyłożył sprawę czarno na białym! Tylko wtedy ludzie Tuska mieli za zadanie wdeptywania prezydenta RP w glebę. To wtedy – panie premierze – trzeba było się budzić, a nie teraz, kiedy jest już za późno.
Premier Tusk powiedział przed wylotem do Londynu: pokój przez siłę! Otóż kluczowym słowem jest tutaj „pokój”. Zachód nie chce tej wojny (widzi prymat USA i koniec konfliktu) i przygotowuje się na pokój oraz robienie biznesów z Moskwą. Czas pobrzękiwania szabelką jest już za nami…