Od starożytności filozofowie zastanawiają się czym jest „demokracja”? Rządy ludu (demosu), w imieniu ludu, dla dobra (w interesie) ludu. Mimo starań nie udało się sformułować żadnej rozsądnej koncepcji… Wszędzie i zawsze „władzę” sprawuje ELITA. Troszczy się o lud tylko dlatego, że chce uniknąć najgorszego „scenariusza”, że lud elitę wyrżnie, powiesi na latarniach. Rewolucje, rebelie, tumulty, zamachy w walce o władzę… to nie nieszczęśliwe „przypadki” lub wpadki, to „natura władzy”. Elita wymyśla jedynie różne sposoby jej legitymizacji: łaska boża, „prawa dziejowe”, obietnice, strach przed zagrożeniami (realnymi lub wydumanymi…), chleb i igrzyska, wolny sex i tania wóda, organizacja wypraw grabieżczych, nadzieja na łupy…
Czym jest więc „demokracja”? Moja koncepcja jest prosta: to ustrój polityczny, w którym utrata władzy nie wiąże się z utratą… życia. Jeśli władza popełnia błędy, prowadzi politykę nieakceptowaną przez demos, może ją oddać nie tracąc życia. To jest… cywilizacja. Oczywiście nikt nie chce zrezygnować z władzy, z dochodów, przywilejów, respektu. Ale nie musi się bać, że utrata władzy jest związana z utratą życia.
Kiedy kończy się demokracja? Gdy w głowach rządzących rodzi się myśl, potrzeba, pragnienie, pokusa – żeby oponentów, pretendentów do przejęcia władzy… wyeliminować. Raz na zawsze! Jeśli nie da się ich fizycznie zabić, wypędzić, oślepić, zamknąć w więzieniach, trzeba ich „zdemonizować”, oskarżyć o straszne zbrodnie, o korupcję, dwulicowość, złodziejstwo, prywatę, konszachty z diabłem, z wrogiem… słowem: zniszczyć moralnie!
Dlaczego?
To jest „naturalna” konsekwencja przejęcia władzy siłą, oszustwem, świadectwem uzurpacji, zamachu… A to jest zbrodnia, która musi się spotkać z karą. To jest elementarny kod kultury. Dlatego trzeba utrzymać władzę za wszelką cenę (kłamstwem i groźbami), gdyż władza to życie, a demokratyczne wybory to „wyrok śmierci”. Z rąk niegodnych! Demosu – „populistów”. I nie o szafot (dosłownie o gałąź lub latarnię) chodzi. Raczej „wygodne” więzienie lub emigrację. Śmierci („skrytej”) mogą się obawiać raczej z ręki tych, którzy uzurpatorów wynieśli do (autorytarnej) władzy.