Afryka była bardziej zwyczajna niż zwykle. Cudowna oczywiście ale bardziej zwyczajna. Znajomi zmienili lokum, z mojego punktu widzenia na bezpieczną klatkę w zoo dla białych . Spore osiedle śnieżnobiałych szeregowców połączonych garażami. Mały ogródek otoczony murem, każdy domek identyczny. Delikatny drut kolczasty, etykieta firmy ochroniarskiej odstraszającej potencjalnych napastników. Bez nadęcia. Bez szpanu. Takie osiedla dla młodych małżeństw lub emerytów. Bo takich mają sąsiadów. Ludzie są zmęczeni. Kto normalny – stara się żyć normalnie. Bez paranoi.
Takie jest RPA. Townshipy – dzikie osiedla Czarnych, psychoza Białych, by się tam nie pokazywać, czasem uzasadniona , czasem nie. Ci sami Czarni znajdują zatrudnienie u Białych. W ich domach, ogrodach, na ulicach, ale także w policji czy sklepie. My nie potrafimy pojąć dlaczego nie przenoszą wzorców. Dlaczego nie przeszkadzają im walające się wokół miejsc zamieszkania śmieci. Porywane przez wiatr. Wirujące nad głowami. Oni tego nie widzą. Przejeżdżając przez czarne osiedla, bo my z Polski przecież się nie boimy, wyłuskujemy bez trudu trzy rodzaje domostw: przeciętne, z blachy falistej i płaskim dachem, czasem oknem z firanką. Wypasione, posiadające tynk na ściankach , czasem nawet pomalowany na kolorowo, zdarzają się burżuje z piętrem, no i takie najbiedniejsze, doklejone na dziko, pokrzywione, sklejone z kartonów, starych drzwi, śmieci, przerażone swoją obecnością wśród stałych mieszkańców.
Murzyni , w przeciwieństwie do Białych, nie są skrępowani w kontaktach z ludźmi o innym kolorze skóry. Bez pardonu używa się w rozmowie określeń BLACK czy WHITE. To nie problem nazywać rzeczy po imieniu, czy ludzi po kolorze skóry. To nie jest upokarzające. Murzynka sprzątająca nasz pokój opowiadała, ze zostawiła dziecko u rodziców 600 km od domu i przyjechała do West Cape ( bogata prowincja ) za chlebem. Zarabia w pięknym i eleganckim hostelu, by wysyłać pieniądze do domu na kształcenie córki w WHITE SCHOOL. Uważa, ze to zapewni jej lepszą przyszłość. Łatwiejszy start.
I słusznie. Szkolnictwo w RPA jest obowiązkowe ale poziom w państwowych szkołach dla Czarnych dostosowany do ich motywacji do nauki.
Z pracą problem jak wszędzie, jak w Europie. Trzeba być mobilnym. Wyjadą. Wrócą. Nie wyobrażają sobie życia bez Afryki. W Kapsztadzie codziennie budzisz się w słońcu, z wiatrem w nozdrzach niosącym zapach Oceanu . Na Twój uśmiech ludzie odpowiadają uśmiechem. Nie jak w Polsce, gdzie spojrzą na Ciebie jak na wariata. Żyjesz bez namolnych reklam , bez poczucia że musisz uczestniczyć w wielkiej polityce. Krajobrazy nawet w mieście powalają pięknem a weekendy doładowują baterie bezkresnymi przestrzeniami . Jest inaczej. Żyje się wolniej. Przez co dłużej. Dlatego nawet 3 tygodniowy urlop przedłuża Ci życie o 3 miesiące.
Spróbujcie!
Autor: Magdalena Piechocka