Owoce krąglutkie, z kropeczkami, to do jedzenia na miejscu. 700 tysięcy drzewek ściągniętych – dziwo – z Włoch. Niskopienne, dopracowane przez 365 dni w roku, codziennie ktoś przy nich coś robi, wszystko po to, aby wydały plony. Rozpoczął dziadek, którego dumne popiersie stoi na dziedzińcu przed sporych rozmiarów lodżią. Gdy rozpoczynał miał sad z 15-ma tysiącami drzewek, teraz jest ich 700 tysięcy! Na pewno patrzy z góry z dumą na swojego syna i wnuka, którzy zakupili ostatnio nowy chiński sortownik do jabłek, który rozróżnia krągłe i czerwone owoce. Niesamowite.
Z jednej strony góra, z drugiej strony góra, na przemian wiatr i słońce lub jedno i drugie razem. Jabłoń nie lubi wysokiej temperatury. Drzewa jednak nie dały rady z powodzią i lawiną błotną , które nawiedziły region trzy lata temu. Jednak żaden z pytanych Nepalczyków nie potrafi powiedzieć w którym miesiącu doszło do powodzi. Nawet z latami mają problem. Jeden mówi, że wielka woda przyszła dwa lata temu, inny zaklina się, że to było trzy lata temu. No, kudre ta powódź zabrała im tyle wiosek, tyle jaków, tyle upraw, tylu ludzi straciło życia, a oni nawet nie potrafią powiedzieć, w którym miesiącu ich zalało! Nie wiem, ale oni żyją w jakimś innym świecie, zawieszeni między niebem a ziemią.
W Polsce stałyby już pomniki poświęcone przez kapłanów wszystkich religii, a tutaj katastrofy wpisane są w życie, a życie w Himalajach, to nie bajka. Było 100 jaków, przyszła lawina zostało 10. Teraz hodują krowy, których nie było tutaj przez ostatnie 30 lat.
O tej porze roku nie ma dużo zieleni, wiosna dopiero się budzi. Wiosna w Himalajach nie jest porannym ptaszkiem. Ludzie wstają o świcie i ciężko pracują. Mili, uśmiechnięci, gotowi spełnić każde twoje życzenie. Pytają co chcę zjeść na kolację, odpowiadam, że nie wiem, nie mam żadnego pomysłu. Pytają czy zjadłabym momor (pierożki). Mówię, że ok, ale rozumiem, że już mają je zrobione. Odpowiadają, że nie, ale że dla mnie je zrobią i kolacja będzie za jakieś 2 godziny. Pytam co wy będziecie jedli? Dalbat (ryż z soczewicą) – odpowiadają. Więc specjalnie dla mnie chcą robić dodatkowe danie. Chcą byśmy byli szczęśliwi…Razem zjedliśmy dalbat.
Buddyzm jest tak pokojowy, nawet dzieci tutaj nie krzyczą, są grzeczne i miłe.
Specjalnie dla merkuriusza24.pl spod Mansulu