Aby gospodarka rozwijała się, potrzeba dwóch podstawowych czynników: rąk do pracy oraz tanich nośników energii. Unia Europejska nie posiada ani jednego, ani drugiego. Ba, szaleństwa lewicowych elit prowadzą z jednej strony do depopulacji ludności Europy, z drugiej strony sztucznie kształtują wysokie ceny energii. Nic nie wskazuje na to, by liderzy UE chcieli wycofać się ze swoich szaleństw, a za oceanem coraz głośniej słychać trumpowskie zawołanie: „Drill, baby, drill” (wierć, kochanie, wierć), które jest manifestem ekonomicznym powtarzanym jak mantra podczas wieców Donalda Trumpa. To zapowiedź taniej energii, niezależności USA i mocarstwowych ambicji na światowym rynku paliw, a co za tym idzie – niskich kosztów utrzymania dla obywateli.
Coming soon: Drill, Baby, Drill️️️
American oil from American soil!
Lots of jobs for American citizens!
Cheaper gas! Cheaper heating bills!
Do you love this? pic.twitter.com/zlDDvCoURV— ♥️Dixie ♥️s America & Trump♥️ (@DixiDarlen) November 26, 2024
Już wkrótce: Drill, Baby, Drill ️️️
Amerykańska ropa z amerykańskiej ziemi!
Więcej miejsc pracy dla amerykańskich obywateli!
Tańsze paliwo! Tańsze rachunki za ogrzewanie!
Podoba Ci się to?
Tymczasem unijni urzędnicy biorą na „tapetę” kominki opalane… drewnem. Nie dość, że energia dostarczana przez spółki podległe państwu jest horrendalnie droga, to jeszcze państwo próbuje ograniczyć ogrzewanie domów drewnem! Ministra (szkoda podawać nazwiska) od czegoś tam oświadczyła w jednym z wywiadów: „Jeżeli chcemy poprawiać jakość powietrza, to musimy również dbać o to, by drewno, które spalamy w kominku, nie było bardziej emisyjne niż węgiel, bo drewno niewysuszone, drewno świeżo ścięte, które wrzucamy do kominka, bardzo zanieczyszcza powietrze, a myślę, że wszyscy chcemy oddychać czystym powietrzem w Polsce”.
Nie do wiary, co ta kobieta wygaduje! Toż to imć pan Piekarski (ten, którego męczyli za próbę królobójstwa) byłby się niechybnie zawstydził. Kto opala dom mokrym drewnem? To tak, jakby chcieć napompować balon, dmuchając poza balon! Przecież to jest czynność ewidentnie kontrproduktywna, gdyż takie drewno jest niskoenergetyczne! Ponadto, jeżeli p. ministra uważa, że palenie drewnem w kominku przyczynia się do tego, że planeta płonie i zaraz wybuchnie, to rozumiem, że ona sama – jak i jej podległy personel – nigdzie nie latają samolotami (na żadne tam wywczasy do Hurghady), nie przemieszczają się pociągami i sprzedali wszystkie swoje samochody. Czekam na takie oświadczenie notarialnie potwierdzone! Wymienione środki transportu zostawiają ślad węglowy, przy którym palenie drewnem w kominku jest niczym wybuch bomby atomowej przy wystrzale kapiszona! Także weź się kobieto w garść i zapisz się do lekarza lub czekaj na telefon od niego – jak zapowiedział Szymon Hołownia, chcąc dostać się do parlamentu. Hołownia do Sejmu się dostał, a jego wyborcy (oraz wszyscy inni) nadal czekają na telefon od doktora… doktor Quinn.
Zwykły „Kowalski” jest łatwą zwierzyną łowną i łatwo go spacyfikować. Gorzej z dużymi graczami na rynku, którzy w kieszeniach mają nie tylko pieniądze, ale i wpływowych polityków. I tak ABB ostrzega, Thyssenkrupp zwalnia. „Coraz głośniej domaga się taniej energii i mniejszej biurokracji” – krzyczy jeden z konserwatywnych portali. A tymczasem w Stanach Zjednoczonych: „Drill, baby, drill”. I jak tu sprostać takiej konkurencji? A gdzie Chiny, Indie, Niger… A u nas drewno w kominku z cicha – jak ten ninja – morduje świat.
„Zarówno Lewica, jak i Koalicja Obywatelska, czyli Platforma z przystawkami, chcą pełnego – w 100 proc. – zrealizowania całego Zielonego Ładu, czyli najpierw ETS1, a potem ETS2 – do imentu i bez względu na wprost trudne do wyobrażenia, bo tak gigantyczne, koszty dla Polaków i Polski. Innymi słowy: to jedna wielka Partia Przyjaciół Zielonego Ładu” – pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Piotr Gabryel. I dalej: „I tylko jedna Konfederacja z całą mocą odżegnuje się od Zielonego Ładu. Ale, po prawdzie, czy coś dobrego z tego dla nas wynika? Czy Konfederacja pokazała, że ma plan – realny plan, a więc taki, który da się zrealizować – na uwolnienie Polaków od ETS1 i ETS2? Otóż nie wydaje się, by go miała, bo gdyby miała, to by się nim pochwaliła” – ubolewa publicysta. I tutaj nie sposób zgodzić się z red. Gabryelem, bo samo odrzucenie Zielonego Ładu już jest jakąś propozycją, od której można wyjść i budować własne strategie.
Warto zwrócić uwagę, że nie wszystkie kraje UE poddają się zielonemu dyktatowi. Na formalny sprzeciw wobec stosowania pomysłów, mających zdaniem ich autorów być elementem walki z ociepleniem klimatu, zdecydowała się Słowacja. Jak poinformował tamtejszy minister środowiska, Tomáš Taraba, kraj ten nie wprowadzi opłaty za emisję paliw transportowych i grzewczych. Słowacki rząd nie godzi się bowiem na wzrost cen, co byłoby oczywistym efektem wprowadzenia takich rozwiązań. „Nie wszystkie koszty powinny być ponoszone przez obywateli” – powiedział minister Taraba. A nasza ministra pokazuje rękoma ponad głową, którędy pędzi polski wiatr, a to górą, a to dołem. Tymczasem Donald Trump płynie tanecznym krokiem, cicho sobie śpiewając: „Drill, baby, drill”.