4.2 C
Gdynia
czwartek, 14 listopada, 2024

Wolność słowa według Donalda Tuska

Share

Na czym polega „demokracja walcząca” w wykonaniu ekipy Donalda Tuska, to już wiemy: uznawanie wyroków przychylnych, a tych nieprzychylnych kwalifikowanie jako „niebędących w obrocie prawnym”, siłowe zajmowanie budynków, powoływanie osób na stanowiska prokuratorskie, które prokuratorami nie są, aresztowania posłów z immunitetem, a teraz kneblowanie ust mediom zadającym niewygodne pytania.

Do rzeczy. Na konferencji prasowej Monika Rutke, dziennikarka „Tygodnika Solidarność”, zapytała Donalda Tuska o jego opinię na temat prezydenta elekta USA, przypominając zwłaszcza zarzuty obecnego premiera o rzekome kontakty Donalda Trumpa z rosyjską agenturą.

Przypomnijmy, że podczas niedawnej kampanii parlamentarnej Donald Tusk zasugerował, że Donald Trump jest „politykiem zależnym od Moskwy”. „Jego zależność od rosyjskich służb dzisiaj już nie podlega dyskusji, to nie jest moje przypuszczenie. To jest efekt dochodzenia amerykańskich służb. Został zwerbowany przez rosyjskie służby 30 lat temu” – mówił podczas spotkania wyborczego. Obecnie Donald Tusk wprost wyparł się swoich słów, połknął własny język i, jak to ma w zwyczaju, zaprzeczył w żywe oczy (konferencję można zobaczyć tutaj: link).

Przy czym ja nie o tym, że Donald Tusk kłamie, bo cóż to za nowość!? Żadna. Ciekawe jest to, co się wydarzyło po konferencji. Oddajmy głos redakcji TS: „Podsekretarz stanu w KPRM Agnieszka Rucińska poinformowała mnie, że „złamałam zasadę” (nie mam pojęcia jaką, ale prawdopodobnie tym, że doprecyzowałam pytanie) i oznajmiła, że „kończymy współpracę” – tak dokładnie brzmiały słowa Agnieszki Rucińskiej. W mediach społecznościowych napisałam, interpretując te słowa, że dotyczyły one niezapraszania mnie na konferencje PDT. W rzeczywistości były to słowa o „końcu współpracy” – czymkolwiek ona jest. Być może ta interpretacja była zbyt pochopna, jednak mam w pamięci sytuację, gdy dziennikarze TV Republika nie byli wpuszczani na konferencje Bartłomieja Sienkiewicza czy na konferencję sztabu kryzysowego Donalda Tuska w związku z powodzią”.

Słuszną linię obrała nasza partia! Pytania powinny być nadsyłane przed konferencją, aby można było dokonać drobnej korekty. Właściwe odpowiedzi też można byłoby napisać i rozesłać przed wydarzeniem. Dziennikarze nie musieliby wówczas jeździć w tę i z powrotem, co mogłoby uratować planetę przed spaleniem i innymi plagami egipskimi. Należałoby zrobić porządek z taką TV Republiką, której dziennikarze szwendają się po ministerialnych korytarzach, jak – przysłowiowy – smród po gaciach, i tylko psują atmosferę. A po co? Można zadać proste, a logiczne pytanie. Czy nie lepiej byłoby, aby jedynie dziennikarze TVN24 i TVP/KO (telewizja reżimowa) przychodzili na konferencje PDT, a wiadomo, że oni atmosfery nie popsują, żeby nie wiem co jedli dnia poprzedniego. Także słusznie zareagowała tow. Rucińska, której przyświeca motto promotora jej obecnego szefa: Zbij termometr, a nie będziesz miał gorączki – mawiał wielki Elektryk, który zamiast szukać prądu, donosił.

Jakby nie było pytania red. Rutke, nikt nie zauważyłby, że Donald Tusk powiedział jeszcze jedną głupotę więcej. Nikt, oprócz CIA…

Grosik za słowo – wesprzyj autora!

Dziękuję za każde wsparcie – to dzięki Tobie mogę tworzyć dalej!

Subskrybuj za darmo

Nie przegap żadnej historii dzięki powiadomieniom

Najnowsze

Czytaj także

Polecamy