Idzie totalitaryzm! W Ministerstwie Sprawiedliwości trwają intensywne prace nad zmianą Kodeksu karnego, dotyczące mowy nienawiści wobec osób LGBT. „Głównie chodzi o poszerzenie katalogu przesłanek, które będą traktowane jako dyskryminacyjne — w kontekście dyskryminacyjnych czy pogardliwych wypowiedzi lub czynów” — powiedział wiceminister Krzysztof Śmiszek. Zaczyna być groźnie, na horyzoncie majaczy widmo tęczowej dyktatury. W kuźniach Postępu montują kagańce. Ktoś powie, że przesadzam. Naprawdę? Odpowiem, że ten ktoś nie widzi i nie wie, że „cofające się wody morza” wcale nie oznaczają, że można wejść dalej. Oznaczają coś przeciwnego — należy czym prędzej uciekać w głąb lądu, bo za chwilę nadejdzie wysoka fala tsunami i zmyje świat, który znamy.
To, o czym piszę, ma już miejsce w krajach kwitnącego socjalizmu, czyli na zachód od Odry i Nysy Łużyckiej. Dowód? Podam jeden, a każdy, kto chce, bez trudu znajdzie ich setki. W 2021 r. sąd w Kolonii skazał na karę grzywny ks. Dariusza Oko. Zdaniem niemieckiego wymiaru sprawiedliwości polski duchowny dopuścił się „podżegania do nienawiści” w artykule opublikowanym na łamach czasopisma „Theologisches”. Co takiego napisał ks. Oko? Warto przypomnieć, bo dopiero wówczas szczęka opada do ziemi.
Otóż na łamach wspomnianego czasopisma ks. Oko poruszył problem homoseksualnych członków Kościoła katolickiego, uznając księży gejów za fundamentalne zagrożenie dla wspólnoty. Po lekturze publikacji o lawendowej mafii inny ksiądz, liberalny monachijski teolog Wolfgang F. Rothe (ten, który błogosławił pary homoseksualne), złożył skargę do prokuratury w Kolonii, oskarżając autora artykułu o podżeganie do nienawiści. Ksiądz Oko ripostował: „Czy krytyka przestępczej działalności mafii sycylijskiej to podżeganie do nienawiści wobec ogółu Sycylijczyków? A zatem w jaki sposób akademicki namysł nad wyzwaniem, jakim jest przestępcza sieć w Kościele, powiązana z homoseksualnymi praktykami, może być podżeganiem do nienawiści wobec ogółu homoseksualistów?”.
Chodzi o to, że odpowiedź na pytanie, które postawił ks. Oko — czy krytyka działalności lawendowej mafii jest dozwolona — jest pytaniem czysto retorycznym. Taka krytyka nie jest dozwolona! Chodzi o to, by „wytresować” umysły tak, aby ludzie sami wiedzieli, które problemy można poruszać, a których nie. Podaję przykład z Niemiec, ale wiceminister Śmiszek i towarzysze z LGBT+ już szykują się, by zagrać tę samą melodię, pod którą wszyscy mamy tańczyć.
Nie pozostaje mi nic innego jak zaproponować Koalicji 5,19 PLN/PB95, by przeniosła część Ministerstwa Sprawiedliwości na ulicę Mysią w Warszawie, gdzie za PRL-u mieścił się Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk, czyli cenzura. Dożyjemy czasów, gdzie jak za PRL, chcąc powiedzieć coś krytycznego o ZSRR, będziemy mówili o „ruskich pierogach”, a wszyscy będą wiedzieli, że nie o pierogach mowa. Ta tendencja jest już widoczna — na przykład w Wielkiej Brytanii, gdzie, chcąc opisać osobę kolorową (czarnoskórą), używa się określenia „błękitny” i w ten sposób omija się algorytmy wycinające „mowę nienawiści”. Oczywiście algorytmy szybko się uczą, więc do zakazanych określeń będzie można dodawać kolejne kolory i słowa.
George Orwell napisał „Rok 1984”, traktując go jako wizję utopijnej i groźnej przyszłości. Tymczasem dzisiaj zamieniono tę książkę w podręcznik dla totalitarystów pod tytułem: „Jak to zrobić?”. Panie Śmiszek, zaczniecie od Orwella — na stos (oczywiście książki) i spalić!