4.2 C
Gdynia
czwartek, 14 listopada, 2024

Bobry na wały! Premier Tusk, ekolodzy i polityczna batalia o zwierzęta.

Share

Żeby sprawa już na początku materiału była jasna i jak najbardziej klarowna, oświadczam, że nie wiem, czy działalność bobrów przyczynia się do retencji wody, czy też nie. Nie posiadam takiej wiedzy kierunkowej, by w tej materii wypowiadać się ex cathedra. Za to pan premier to zupełnie inna para kaloszy. „Trzeba szybkich zmian, jeśli chodzi przede wszystkim o obecność bobrów na wałach. My w 2010 r. żeśmy podejmowali decyzję, to był prawdziwy problem. Ekolodzy byli wtedy lekko wnerwieni, wtedy żeśmy podejmowali [decyzję], żeby ratować wały. To były priorytety. Czasem trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast i wsi” — powiedział premier Tusk.

Przypomnijmy, że w 2010 roku, w ramach walki z powodzią, ówczesny szef MSWiA wydał polecenie odstrzału 20 bobrów żyjących wzdłuż nadodrzańskich umocnień w woj. zachodniopomorskim. Myśliwi odmówili jednak jego wykonania, wskazując, że zwierzęta te objęte są ochroną. Łowczy przekonywali także, że odstrzał bobrów miałby charakter wyłącznie propagandowy, mający na celu przykrycie zaniedbań dotyczących opieki nad wałami. Premier Tusk widocznie zapomniał o tamtej lekcji i powiedział to, co teraz powiedział. Ekolodzy nie tylko wtedy byli wnerwieni, ale i teraz popijają litrami melisę, która ponoć czyni liczne cuda w towarzystwie miłośników dzikich zwierząt, w tym bobrów. Jednak — co warto zauważyć — żadne celebrytki nie wyszły na ulicę z hasłem: „Adaptuję bobra, a potem go sobie wyczeszę!”. Zresztą, kto chciałby teraz panu premierowi, zwłaszcza gdy jest przystojnie nieogolony, robić taką przykrość? No, nie wypada i już.

Wyobraźmy sobie — teraz warto przymknąć z lekka oczęta — że słowa o bobrach wypowiedział sam ON… Jarosław Kaczyński. Atlas padł pod ciężarem na oba kolana, lewa powieka Mai Ostaszewskiej zsunęła się ku górze (u niej tak się zsuwa), a Ursula von der Leyen zrobiła zwrotkę na najbliższym rondzie i wróciła do Polski wspomóc „demokrację walczącą”. Bo nieważne — jest to oczywista oczywistość — co się mówi, ale kto mówi. Donald Tusk, zwłaszcza w kurtce kryzysowej, może mówić co chce, co mu tam tylko ślina na język przyniesie, ale Kaczyński najlepiej, gdyby milczał. Jednak on, nawet jak milczy, to milczy tak jakoś strasznie, przerażająco i ponuro, że bobry — o mamusiu — same poszły poszukać jakiejś wytrzymałej gałęzi…

O czym jest ten felieton? Nie o czym, a o kim. O Mai Ostaszewskiej.

Dziękuję Wszystkim, którzy wzięli wczoraj udział w Wielkim Marszu Dla Zwierząt. Po raz kolejny powtórzę za Kantem, ze…

Opublikowany przez Maję Ostaszewską Wtorek, 5 października 2021

Grosik za słowo – wesprzyj autora!

Dziękuję za każde wsparcie – to dzięki Tobie mogę tworzyć dalej!

Subskrybuj za darmo

Nie przegap żadnej historii dzięki powiadomieniom

Najnowsze

Czytaj także

Polecamy