15.2 C
Gdynia
czwartek, 19 września, 2024

Bumer Bralczyk! Kiedy tradycja zderza się z nowoczesnością.

Share

Profesor Bralczyk ma ostatnio złą prasę i jest ewidentnie passé. Nie tak dawno powiedział, że zwierzęta zdychają, a nie umierają. Przypomnijmy „szokujące” słowa pana profesora: „Nie pasuje mi, tak samo jak nie pasuje mi adoptowanie zwierząt. Jednak co ludzkie, to ludzkie. Jestem starym człowiekiem i preferuję te tradycyjne formuły i sposób myślenia. Nawet mówienie, że choćby najulubieńszy pies umarł, będzie dla mnie obce. Nie, pies niestety zdechł” – podkreślił, zaznaczając, że bardzo lubi zwierzęta. Dopytywany, dlaczego nie można powiedzieć, że pies umarł, profesor odrzekł: „A dlaczego zwierzę żre, ma mordę czy paszczę, sierść, a nie włosy?”.

Po tych słowach na prof. Bralczyka rzuciły się wszystkie postępowe Harpie, odsądzając go – jak najbardziej słusznie – od czci i wiary. Różnej maści celebryci przytaczali dramatyczne historie rozstania ze swoim psem, kotem, koniem, świnką morską. I w tych relacjach był tak potężny ładunek osobistych doświadczeń, emocji, a nawet (chyba) miłości do zwierząt, że jakakolwiek racjonalna dyskusja dotycząca nazwania tego momentu, kiedy bliskie nam zwierzęta odchodzą, była niemożliwa.

Język oczywiście ewoluuje, zmienia się. Wystarczy przeczytać „Bogurodzicę”, by rozumieć, że nic lub zgoła niewiele z niej rozumiemy. Potrzebujemy tłumacza, który wyjaśni nam zawiłość takich słów jak: bożyc (syn Boga), dzieła (dla), zbożny (dostatni), ziści (pozyska) itd. Ostatnio jeden z ministrów tzw. sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska oświadczył, że ośmiogwiazdkowe hasło Platfusów (***** PiS) jest jakimś szalonym „dorobkiem kulturowym” Polaków. Można i tak, ale czy wypada kąpać się w szambie?

Profesor Bralczyk – przepraszam za to określenie – jest wzorowym bumerem. Nie wyciąga żadnych wniosków z niedalekiej przeszłości. I teraz poszło o słowo „Murzyn”, z którym to słowem Postęp walczy z pianą na ustach. Profesor Bralczyk postanowił inaczej (odważny albo szalony jakiś): „To jest językowo oczywiście poprawne, bo w polszczyźnie funkcjonowało od bardzo dawna. W moim leksykonie indywidualnym ono także istnieje, nie wykreśliłem go, między innymi dlatego, że dla mnie nie ma to żadnych negatywnych skojarzeń. Dla mnie jest to określenie po prostu pewnych cech fizycznych, które, kiedy ludzi postrzegamy, dominują. Kiedy widzę osobę czarnoskórą, to w moim języku czy w moim mózgu od razu otwiera się klapka ze słowem »Murzyn«. I tak pewnie do śmierci będę miał” – stwierdził prof. Bralczyk oraz dodał – „Niedobrze jest, jeśli ktoś używa słów z chęcią dokuczenia komuś, obrażenia. Natomiast jeśli używa tego dlatego, że dla niego jest to zwykłe, potoczne określenie, to w tym nic złego nie widzę” – zaznaczył pan profesor.

Nie widzę innej rady jak ukamienować poczciwego starca, albo (co gorsza) go… przemilczeć. Zresztą, co pan, panie profesorze, wie o „***** PiS?” Nic! To jaki pan ma tytuł do orzekania, czy słowa „zdechł” lub „Murzyn” są poprawne, czy nie? Bo politycznie jak najbardziej NIE!

Subskrybuj za darmo

Nie przegap żadnej historii dzięki powiadomieniom

Najnowsze

Czytaj także

Polecamy