13.4 C
Gdynia
piątek, 20 września, 2024

Polski Sierpień

Share

Sierpień. Pachną nagrzane w słońcu jeżyny. Złota pszenica w polu, ciężka, dojrzała, i snopki siana na łące. Słychać śpiew pod lasem – to dziewczęta z „Nad Niemnem” Orzeszkowej… Przemyka w sadzie ktoś w białej, zwiewnej sukience. Gorące, nabrzmiałe ciszą popołudnia, wieczory głośne, radosne. Niby lato, pełnia lata, a czasem jakiś smutek, tęsknota, tajemnica. Polski Sierpień… Tragiczny, bolesny, chwalebny, ukochany. Sierpień jak warkocz dziewczyny z obrazu Wyspiańskiego. Sierpień maryjny – pielgrzymkowy, wytrwale zdążający z wszystkich zakątków do Matki o ciemnym Obliczu, sierpień za słowami „Madonno (…), jak dobrze Twym dzieckiem być!”.

Sierpień, 1920 rok.

Skrwawiona Europa wychodzi z okopów, strzepuje kurz z wojennych mundurów. Ze Wschodu, znad Berezyny, Dniepru i Prypeci, nadciąga bestia o przekrwionych ślepiach, z budionówką na czerepie, w brudnych buciorach. Wsie, przez które przechodzi, płoną i rozbrzmiewają płaczem osieroconych dzieci, zgwałconych kobiet. To właśnie w tej chwili Europa traci wzrok. Przez usta swojego wysłannika do kraju nad Wisłą, przedstawiciela francusko – brytyjskiej delegacji, Maurice`a Hankeya, rzuca w twarz odrodzonemu polskiemu państwu złowieszcze słowa: „…żywię do Polaków wstręt i pogardę… Wątpię, by Polacy zasługiwali na ratunek”. Bolszewizm musimy pokonać sami.

W tym samym czasie w małej miejscowości Głogowiec koło Łodzi ma miejsce pewien incydent. Przed chłopską zagrodą staje samochód z przerażonymi ziemianami aż spod Równego. Uciekają w popłochu, byle dalej. Ich opowieści o okrucieństwach Czerwonej Armii mrożą krew w żyłach. 15 – letnia córka gospodarzy, Helenka, wymyka się z domu, biegnie do kościoła, po drodze błaga: „Boże, ratuj Polskę”. Uratował. Jej pierwszej o tym powiedział, była Jego powiernicą. Usłyszała w duszy słowa: „Nie opuszczę ani ciebie, ani narodu polskiego”. Tą dziewczynką jest późniejsza zakonnica, Faustyna Kowalska. I stało się tak, jak obiecał: uratował Polskę, posyłając tylko jednego Sprzymierzeńca: Maryję. Nie wystarczyłby geniusz Piłsudskiego i Rozwadowskiego, Sikorskiego, Hallera i Rydza – Śmigłego. Na nic by się zdał dobry manewr militarny, wywiad radiowy a nawet złamanie szyfru Tuchaczewskiego. Bolszewicy dążyli do tego, by przejść „po trupie białej Polski” i wzniecić „światowy pożar”. I mieli ku temu wystarczające środki. Ci z nich, którzy przeżyli, zeznawali, że na własne oczy widzieli ponad oddziałami polskimi jaśniejącą postać Matki Jezusa.

Sierpień, 1944 rok.

Zmęczona wojną Europa nie odzyskuje wzroku, układa się z jednym z największych zbrodniarzy wszech czasów, Józefem Stalinem. Sowieci, z polską krwią na rękach, zatrzymują swe oddziały w Warszawie na prawym brzegu Wisły. Wyłapują oddziały spieszące zna pomoc walczącej stolicy. Te, które wpadną w ich ręce, nigdy nie dotrą do celu „Czekałem na ciebie, czerwona zarazo, byś była zbawieniem witanym z odrazą” – śpiewa Lao Cze w genialnej płycie „Powstanie Warszawskie”, będącej rockową opowieścią o największym zrywie niepodległościowym starego kontynentu podczas II wojny światowej. To w tamten sierpień Polska, opuszczona przez aliantów, zdradzona na dyplomatycznych parkietach, pokazywała Europie, że wolność jest funkcją serca, że za wolność płaci się najwyższą cenę, że prawdziwa wolność nie zna kompromisów ze złem. Od tamtej, sierpniowej Polski Europa powinna uczyć się człowieczeństwa…

Sierpień, 1980 rok.

I znów, podobnie jak w 1920, oczy Polaków kierują się w stronę Watykanu. Wówczas wszyscy dyplomaci opuścili zagrożoną Warszawę, pozostał jedynie nuncjusz Achille Ratti, późniejszy papież Pius XI. Teraz mamy na Stolicy Apostolskiej naszego ukochanego Ojca Świętego, wierzymy, że nie da zginąć swojej Ojczyźnie. Jak powiedział Andrzej Paczkowski, „Polacy, klękając przed papieżem, zarazem wstawali z kolan”. 14 sierpnia, w przeddzień święta Wniebowzięcia i przedwojennego Dnia Żołnierza, gdańska Stocznia im. Lenina zaczyna protest. Fala strajków wkrótce opanuje Wybrzeże i cały kraj. Zaczyna się polska droga do „Solidarności” i odzyskania tego, co straciliśmy w 1944 roku.

Sierpień. Zamknij oczy, drogi Czytelniku. Czujesz, jak pachną nagrzane w słońcu jeżyny? Słyszysz śpiew z daleka? Nie musimy ślepo słuchać tego, co mówią nad Sekwaną, nad Szprewą. Wolność nie przyjdzie do nas ani z Zachodu, ani ze Wschodu. Mamy ją u siebie, tam, dokąd w 1920 roku pobiegła 15 – letnia Helenka, dokąd w czarną noc okupacji udawał się samotny pątnik z Wadowic: u stóp Krzyża i u stóp Jasnej Góry, sierpniowej stolicy Polski.

Subskrybuj za darmo

Nie przegap żadnej historii dzięki powiadomieniom

Najnowsze

Czytaj także

Polecamy