15.2 C
Gdynia
piątek, 20 września, 2024

Zabrać kasę pisorom!

Share

Państwowa Komisja Wyborcza (PKW) odroczyła decyzję w sprawie subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości. Kolejne posiedzenie w tej sprawie odbędzie się 29 sierpnia. Partii grozi utrata 75 proc. z blisko 26-milionowej rocznej subwencji. Duże wątpliwości budzi m.in. wykorzystywanie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości oraz pikniki 800 plus, organizowane w czasie kampanii wyborczej. Według doniesień portalu Business Insider Polska, PKW oceniła nieprawidłowości w Rządowym Centrum Legislacji i NASK jako dowody potwierdzające bezprawne finansowanie kampanii. Z kolei program „19:30” (TVPKO) podał nieoficjalnie, że PKW zdecydowała o odebraniu pieniędzy formacji Jarosława Kaczyńskiego.

I bardzo dobrze! Nie tylko odebrałbym pieniądze kaczystom, ale kazałbym im jeszcze dopłacać! Za co? Za byle co. Przypomniała mi się przecudna w swym przekazie przemowa Radosława Sikorskiego z 14 października 2007 r., kiedy to wypowiedział jakże ważkie, a zarazem doniosłe słowa: „Jeszcze jedna bitwa, dorżniemy watahy, wygramy tę batalię”.

Program w swej istocie arcyprosty, mało skomplikowany, zrozumiały dla każdego (rozróżniającego trzy podstawowe kolory) wyborcy z Jagodna i innych równie postępowych dzielnic całej progresywnej Polski. Ośmielam się jednak zwrócić uwagę na pierwszą część przemówienia (zazwyczaj pomijaną), kiedy to p. Sikorski mówił trochę Miłoszem: „Spisane są słowa i czyny. Poeta pamięta. Ci, którzy złamią prawo poniosą za to odpowiedzialność”.

Należy zatem jak najbardziej zabrać subwencję pisorom… jak i wszystkim innym partiom, które przez ostatnie 30 lat (korzystając ze środków publicznych) robiły sobie syte kampanie wyborcze. To dopiero będzie show na cztery fajerki! Poseł zabiegał o finansowanie lokalnej drogi (a gmina przelew otrzymała) – do więzienia. Polityk lobbował w swoim okręgu wyborczym za inwestycją (która się ucieleśniła) – do pierdla. Parlamentarzysta fundował nagrody z środków biura poselskiego – w kajdany i do ciemnicy. Czy tak będzie? Oczywiście, że nie. Bo nieważne z jakiego źródła się rozdaje i na jakie cele, ważne KTO rozdaje!

Jako obywatel sprzeciwiam się subwencjom, bo swoje pieniądze muszę wkładać do wspólnego kotła, z którego jest finansowa np. lewica. A ja nie chcę wspierać lewicy, ja chcę aby ona politycznie zdechła. Ktoś inny, taki np. Adam K. (tylko bez nazwisk, bo kiedyś może mu być wstyd), przemiły sympatyk KO, musi natomiast współfinansować ochronę prezesa Kaczyńskiego. A z jakiej racji pytam się?

Dlatego ciekawy jest pomysł Pawła Kukiza, który proponuje np. pięć złotych rocznie od podatnika. – To obywatel powinien decydować, na jaką opcję polityczną skierować swoje pieniądze – przekonuje poseł. Jednak która partia poprze takie rozwiązanie? Przecież może dojść do sytuacji, w której formacja polityczna nie tylko przegra wybory – ale zawiedziony elektorat zechce zakręcić jej kurek z forsą. I co wtedy? A zatem pomysł ciekawy, ale mało realny.

Subskrybuj za darmo

Nie przegap żadnej historii dzięki powiadomieniom

Najnowsze

Czytaj także

Polecamy