Jednak nie doczekam się! Miałem nadzieję, ale jak to z nadzieją bywa i ona – chociaż ostatnia – w końcu umiera. Oczywiście chodzi o „Zieloną Granicę 2”. Gdzieś mi śmignęło w internetach, że obraz nie powstanie, bo sytuacja jest inna – na granicy nie ma kobiet i dzieci. Przyznaję, że tego nie rozumiem, bo w imię galopującej inkluzywności, to czy na przygranicznych bagnach koczują mężczyźni, czy kobiety z dziećmi, to nie powinno mieć najmniejszego znaczenia! Cierpienie Ahmeda jest równie dojmujące, a w dzisiejszym świecie może nawet bardziej przeszywające, niż ból jego żony i dziecka! Ponieważ nie mogę powołać się na konkretny cytat – nie będę dalej wydziwiał nad naszą umiłowaną reżyserką, która pytana (o, i to jest bardzo dobre) czy nakręci film o konflikcie palestyńsko-izraelskim, grzecznie (acz z wrodzoną sobie skromnością) odmówiła. No i niech ktoś teraz powie, że p. Agnieszka nie wie, gdzie leżą konfitura, a który płot jest pod napięciem?
Wróćmy jednak do naszej granicy z Białorusią, gdzie napór imigrantów wzrasta, a polskich celebrytów jak na lekarstwo, by nie powiedzieć, że nagle zniknęli – zapadli się pod ziemię. Za pisiorów byli, a za platfusów ich nie ma! Może wcześniej nie przyjmowali a teraz jednak relanium przyjmują? I to podwójną – końską – dawkę. Któż to wie? Jakiś nasz rodzimy David Copperfield wyłączył przycisk i światło zgasło, a jak światło zgasło, to nic nie widać, a jak nic nie widać, to przeciwko czemu mieliby nasi celebryci protestować? Prawda, że to jest logiczne!
Zresztą dzisiejsi strażnicy graniczni są inni – jakby bardziej uśmiechnięci, gdy realizują push backi, to jest to Wersal w czystym wydaniu: „ę”, „ą”, „pan przodem”, „może pani walizkę oraz kotka ponieść”, „pardąsik przeniosę pana przez strumyk”, to nie jest już tam żadna pisowska straż (siepacze jedni), teraz to już jest polska, uśmiechnięta Straż Graniczna.
A gdzie się posłowie Szczerba i Joński podzieli? Bidaki jedne.