Książka Rafała Trzaskowskiego, pod jakże zaskakującym tytułem „Rafał”, kosztuje zaledwie 46,99 polskich złotych. Piszę „zaledwie”, bo pozycja z TAKĄ DAWKĄ HUMORU, powinna kosztować dwa razy więcej, a z podpisem samego autora, to (bez kozery powiem), że i nawet 600 polskich złotych. Że Rafał Trzaskowski ma poczuci humoru, już o tym pisaliśmy i pisać będziemy. Nic tak nie rozświetla mroków kieszonkowej tyranii Donald Tuska, jak nadworny jego błazen z grupą wiernych akolitów. Ktoś przytomny na rozumie zapyta, gdzie oni wszyscy mają rozum? Szczerze przyznam, że nie wiem, ale jak mawiał mój przyjaciel „głupi, to i palcami się pobawi”.
Przykład pierwszy z brzegu. W telewizji (przepraszam za to określenie) publicznej, w tej której teraz „płynie tylko czysta woda” spotkały się dwie dziunie i Marek Belka, ponoć były premier, który rozpływał się na Trzaskowskim jak lody w samo południe: „Inteligentny, oczytany i wyrafinowany… Oczywiście, ma pani rację. Musi być prosty, przemocowy. W łeb dać komuś… Tak jak Nawrocki”. I dalej: „Bo społeczeństwo nie docenia takich cech, jak właśnie orientacja w świecie, inteligencja…”. Wiadomo jacy są Polacy! Nie mają za grosz szacunku dla elyt. Coś mnie w tym wszystkim jakoś uwierało, jak księżniczkę na ziarnu grochu. Niby wygodnie, ale gdzieś tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę – uwiera. I wtedy przypomniałem sobie postać historyczną – osobę z krwi i kości. Jej (bo to kobieta była) wydawało się, że umie doskonale śpiewać, ale niedociągnięcia jednak były. Zresztą nie tylko jej, miała swój fanklub, który wiernie jej kibicował, robił klakę.
Oczywiście mowa tutaj o Florence Foster Jenkins. Bohaterka komedii Boska! (ang. Glorious!) Petera Quiltera. W Polsce sztuka ta znana jest przede wszystkim ze spektaklu w Teatrze „Polonia” i Teatrze Telewizji z Krystyną Jandą w roli Jenkins (naprawdę wyśmienita kreacja p. Jandy). Kilka słów o samej pani Jenkins. „Po wysłuchaniu nagrań oczywistym się staje, iż zdolności rytmiczno-wokalne Jenkins pozostawiały wiele do życzenia, zaś jej łamiący się głos ledwie potrafił utrzymywać dźwięki. Akompaniujący muzyk starał się dostosować do zmian tempa i pomyłek rytmicznych. Na jaw wychodzi także słaba dykcja, zwłaszcza w językach obcych. Pomimo tych oczywistych braków zyskała popularność, gdyż dostarczała widzom rozrywkę. Krytycy opisywali jej dokonania w sposób niejednoznaczny, co zapewne przyczyniło się do podsycenia zainteresowania publiki. Mimo braku talentu Jenkins była przekonana o swojej wielkości. Chętnie porównywała się do sopranistek Friedy Hempel oraz Luisy Tetrazzini, zaś gromkie śmiechy dobiegające z widowni traktowała jako „profesjonalną zazdrość”. Była świadoma istnienia swoich krytyków, jednak nie pozwoliła, aby wstrzymali rozwój jej kariery”. (odsłuchać można tutaj, ale należy uzbroić się w cierpliwość:link)
Wypisz wymaluj Rafał Trzaskowski, tylko nie śpiew, a polityka (chociaż nigdy nic nie wiadomo). Interesująca jest publika, bo co oni tam słyszą i widzą, to zabij, ale nie wiem. Z drugiej strony, czy to ma jakieś znaczenie? Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno.