Wielka Środa, dzień, w którym liturgia Kościoła wspomina zdradę Judasza Iskarioty, ukazuje dramat ludzkiej wolności i kruchości duszy. Jest jak mroczne zwierciadło, w którym odbija się zdolność człowieka do odrzucenia Boga, nawet w obliczu Jego miłości. Zdrada Judasza nie jest jedynie faktem historycznym – to wydarzenie głęboko teologiczne, ukazujące napięcie między darem łaski a odpowiedzią ludzkiej wolności.
Judasz, jeden z Dwunastu, wybrany przez samego Jezusa, zdradził Mistrza za trzydzieści srebrników. Jego pocałunek w Ogrodzie Oliwnym (Mt 26, 47-50) – gest, który w normalnych okolicznościach byłby wyrazem bliskości – staje się znakiem śmierci. To paradoks wiary: miłość Chrystusa, głoszona wszystkim, zostaje odrzucona przez symbol serdeczności, który staje się narzędziem przekazania Syna Człowieczego w ręce grzeszników. Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK 1851) wskazuje, że grzech zdrady boli szczególnie, gdy zostaje dokonany wobec tych, którym jesteśmy winni miłość i zaufanie.
Przyczyny zdrady Judasza nie zostały w Piśmie Świętym jednoznacznie wyjaśnione. Ewangelie wspominają o chciwości, napięciu między oczekiwaniami mesjańskimi a rzeczywistością życia z Jezusem, a także o wpływie złego ducha. Jan Ewangelista pisze: „Wtedy szatan wszedł w Judasza” (J 13, 27). Mimo to zdrada pozostaje wyborem człowieka, który odwraca się od światła. Nie była ona jedynie dziełem szatana, ale świadomym, dramatycznym aktem woli. Człowiek obdarzony wolnością zdolny jest do przyjęcia łaski, ale także do jej odrzucenia.
Po zdradzie następuje upadek w rozpacz. Ewangelia według św. Mateusza (Mt 27, 3-5) opisuje jak Judasz, widząc skazanie Jezusa, opamiętuje się i oddaje srebrniki, po czym odbiera sobie życie. Jego czyn nie jest jednak skruchą prowadzącą do nawrócenia, jak w przypadku Piotra, lecz rozpaczą – odrzuceniem nadziei na przebaczenie. Kościół w KKK 2091 nazywa rozpacz grzechem przeciwko Duchowi Świętemu, gdyż zawiera w sobie brak wiary w Boże miłosierdzie.
Zdumiewające jest to, że nawet w chwili zdrady Jezus nazywa Judasza „przyjacielem” (Mt 26, 50). W tym jednym słowie jest zarówno ból, jak i ostatnia propozycja łaski. Chrystus nie przestaje być miłosierny – nawet wobec tego, który wydaje Go na śmierć. Wypowiedź ta ukazuje, że Bóg nie odwraca się od człowieka, nawet w najciemniejszej godzinie. To człowiek może odrzucić światło, tak jak Judasz, który wybiera milczenie rozpaczy zamiast krzyku skruchy.
W kontraście do postaci Judasza ukazana zostaje Maria z Betanii, która kilka dni wcześniej namaściła stopy Jezusa drogocennym olejkiem (J 12, 1-8). Jej gest – pełen miłości, rozrzutności serca i proroctwa – staje się zapowiedzią ofiary. W tym samym czasie, gdy Judasz knuje zdradę, ona oddaje wszystko, co ma, Chrystusowi. To napięcie między zdradą a wiernością ukazuje głębię duchowej walki, która rozgrywa się w sercu człowieka.
Wielka Środa nie kończy się jednak w ciemności. Przez zdradę i rozpacz przebija się światło odkupienia. Zdrada Judasza staje się tłem dla objawienia się Miłości Chrystusa aż do końca – Miłości, która przebacza, która nie cofa się nawet wobec niewierności, i która na krzyżu wylewa się jako źródło życia dla świata.
Historia Judasza, dramatyczna i bolesna, wpisuje się w większy plan zbawienia, w którym nawet grzech nie ma ostatniego słowa. Bo tam, gdzie jest Krzyż, tam już dojrzewa Zmartwychwstanie.